- Om... i można cię wynająć? - spojrzałam na niego swoimi wielkimi, czarnymi oczyma.
- No... tak, ale za rozsądną cenę. - uśmiechnął się. Ja zamarłam. Tysiące myśli przeleciały mi przez głowę. To było okropne! Za pieniądze zostać zabójcą, wybijać dzieci, kobiety, wilki... przecież nasza rola polega na cieszeniu się SWOIM życiem i docenianie, jakie ono jest piękne, a nie pozbawianie go innych! Z kim ja się zadaję? Co ja tu w ogóle robię? Ogarniała mnie lekka histeria.
- Wszystko dobrze? - zapytał z niepokojem.
- Wszystko dobrze? Czy wszystko dobrze?! Ja ci powiem! Nie! Nic nie jest dobrze! Nienawidzę cię! Odejdź! - wrzasnęłam panicznie. Byłam zupełnie zdezorientowana. A co, jeśli ktoś nasłał go na mnie? Usiadłam na ziemi i zaczęłam płakać.
- Ale... Mona! O co ci chodzi? Proszę, powiedz, bo nie rozumiem... - zdziwił się.
- Odejdź!
- Ale... co ja ci zrobiłem? Mona!
- Odejdź! Nie chcę mieć z tobą nic wspólnego! Pewnie teraz będziesz próbował mnie zabić! - zupełnie traciłam nad sobą kontrolę.
- Nie! Mona! To nie tak, jak myślisz!
- Odejdź! No już! Błagam nie zabijaj mnie!
- Ale...
- Sio!
- Mona, proszę! Daj mi wyjaśnić! - westchnął.
- Dobrze! Słucham. - spojrzałam na niego swoim szkilstym rozmazanym wzrokiem.
<Sirden? Wybacz za komplikacje :$>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz