Nie ruszył mnie wrogi ton wadery. Nie obawiałem się jej, chociaż zapewne powinienem. Przechyliłem łeb ciekawsko. W mroku błyskały tylko moje oczy. Przysiadłem w tym miejscu kilka godzin temu na odpoczynek. Gdy leżałem, przysypał mnie częściowo śnieg, tylko drzewa wokół uchroniły mne od zasypania.
- Nie jestem głodny - powiedziałem naturalnie. - Nie masz się czego obawiać - dodałem po namyśle.
Wadera chyba mi nie uwierzyła. Patrząc na mnie wyszarpnęła kolejny kęs pochłaniając go z miejsca. Już kiedyś widziałem takie zachowanie. Było to... cztery wcielenia temu? Tak, jak mógłbym zapomnieć. Podszywałem się wtedy pod mieszkańca gorącego kontynentu na południu. Tamtejsze wilki były smukłe i porośnięte płową, krótką sierścią. Mieszkałem tam dopóki nie przegonił mnie Alfa, który okazał się Notusem. Musiałem niesamowicie tym rozgniewać Chaos. Wielki Ojciec przy Ukaraniu wyraźnie zakazał swoim dzieciom ingerować w sprawy śmiertelników, tyczyło się to także przejmowania czyjejś władzy. Cóż, najwyraźniej utrzymywanie rządów to narkotyk tak silny, że jest w stanie wypaczyć nawet umysł Notusa.
Wracając do tematu, zachowanie wilczycy przypominało zachowanie hien - paskudnych padlinożerców z południa. Obsiadywały porzucone zwłoki antylop i gazel, gdy tylko lwy się nasyciły. Wyrywały wielkie strzępy mięsa, nie martwiąc się słabszymi ze stada. Jak nie zjedzą to umrą, lecz hieny mało to obchodziło. Przeżywają najsilniejsi. A nieznajoma swoim zachowaniem przypominała naprawdę wygłodzoną, wściekłą hienę.
- Odejdź - warknęła.
- Gdzie? - odparłem. - Jesteśmy na jakimś pustkowiu. Gdyby nie śnieżyca, już dawno bym stąd odleciał.
Wadera podniosła pytająco brwi na wzmiankę o locie. W odpowiedzi wstałem i otrzepałem się ze śniegu. Wyszedłem z pomiędzy drzew po czym rozprostowałem swoje kruczoczarne skrzydła, prezentując ich niesamowitą rozpiętość. Stawy zazgrzytały przy tym nieprzyjemnie, więc zamachnąłem się dwa razy zanim ponownie złożyłem skrzydła. Nie mogłem sobie pozwolić by zdrętwiały od mrozu. Kto wie, czy nie będę zmuszony do szybkiej ucieczki...
- Lubisz się chwalić, co? Narcyz... - burknęła wilczyca i wróciła do jedzenia.
Narcyz? - pomyślałem zdziwiony, unosząc pytająco brew. Nieznajoma była doprawdy fascynująca. Takiego charakteru jeszcze nie miałem okazji spotkać. To może być całkiem ciekawe doświadczenie.
Położyłem się na ziemi i zacząłem się przyglądać waderze. Dziewczyna udawała, że tego nie widzi. Starała się zupełnie ignorować dziwnego wędrowca, jednak moje uporczywe spojrzenie nawet ją zaczynało doprowadzać do szału.
- Mógłbyś się przestać tak gapić?! - wypaliła.
Położyłem łeb na łapach. Wilczyca wzięła głęboki wdech, jakby zaraz miała eksplodować.
- Seth.
Nieznajoma spojrzała na mnie zdziwiona.
- Co proszę?
- Nazywam się Seth - powtórzyłem. Pamiętałem, że według zwyczajów śmiertelników powinno się podawać swoje imię. Moja logika podpowiadała mi, że może teraz wadera nie będzie tak zirytowana moją obecnością.
Ta jednak patrzyła na mnie jak na wariata.
<Neytiri? Wybacz długość i to lanie wody *^*>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz