sobota, 18 kwietnia 2015

Od Katherrine CD. Day'a

-Jak już to wilczy móżdżku. - poprawił mnie ze śmichem Day. Zeszłam z jego ciała by mógł powstać. Białe pasma w jego futrze lśniły w blasku księżyca. Wyglądał na prawdę świetnie. 
-Coś tak cicho nieprawdaż? 
-No trochę.
-Niech natura nam coś zagra. - Machnęłam kilka razy łapą i wszystko co tylko się dało zaczęło wydawać z siebie dźwięki składające się w spokojną melodię.
-Hej pobudzimy wszystkich. - zwrócił mi uwagę.
-Nie głuptasie, tylko my to słyszymy. - Oznajmiłam ze śmiechem. Podrygiwałam w melodię piosenki. Day się przyłączył do tego. - Szkoda, że noce są takie krótkie i tak spokojne. Gdybym ja się za to wzięła urządziłabym wielkie przyjęcie tak jak to robią ludzie. W blasku księżyca i świetlików. 
-Niezła idea. - oświadczył mocząc łapy w wodzie. Sama podeszłam do niej i go brutalnie ochlapałam tak, że był cały aż do ostatniego włoska mokry.
-Kara za spóźnienie.
-Zemszczę się. - odparł ze śmiechem.
-Raczej to ci się nie uda.

<Day?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz