Zaczęliśmy biec "za" płonącym wilkiem. Po chwili nie zniosłem bólu i stanąłem ciężko oddychając.
-Musimy biec! - zatrzymała się Ecclesia, spoglądając na mnie.
-Wiem, - odetchnąłem - zaraz was dogonię. - uśmiechnąłem się lekko - Biegnij - wskazałem głową.
-Ale...
-No już!
Wadera z zawahaniem pobiegła dalej. Westchnąłem cicho po czym użyłem resztki swojej mocy i uleczyłem oparzenia na swoich łapach. Nagle usłyszałem za sobą ciężkie, szybkie kroki. Obróciłem się za siebie i ujrzałem olbrzymiego czterech żywiołów. Można było podać po tym, że na jego skórze były kolory wszystkich żywiołów.
-Co do...? - nie zdążyłem nic więcej powiedzieć, bo potężny wilk wycelował we mnie ogniem. Na szczęście uniknąłem ciosu i zacząłem biec z całych sił aby dogonić Ecclesię...
<Ecclesia?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz