Przewróciłem się i poturlałem po wilgotnej ziemi. Za nim April to zauważyła (miałem nadzieję, że tego nie zauważyła) wstałem i otrzepałem się.
- April... co to było? - zapytałem z ogromnym zdumieniem. Przed oczami widniał mi jeszcze obraz obrzydliwego, strasznego, morderczego basiora. Jak mogłem być tak głupi, że wcześniej tego nie zauwarzyłem.
- To było straszne... - April postawiła małego smoczka na ziemi i zaczęła mu się badawczo przyglądać. - Hm... może ten basior chciał go wypatroszyć...? Albo uzyskać z niego jakieś cenne informacje, które pomogły mu zrobić coś okropnego...? Lub może chciał wykorzystać tego smoka dla własnych interesów, nie szkodząc nikomu innemu, tylko smokowi... co o tym myślisz, Day?
- Sam nie wiem... - podszedłem do niej i podrapałem się po skroni.
- A może ty coś wiesz? - April spojrzała na smoka, chwyciła go i zaczęła nim potrząsać. - Mów, my ci pomożemy... halo...? Dlaczego nic nie mówisz?
- April, małe smoki nie potrafią mó... - zacząłem, ale nie zdążyłem dokończyć, gdyż to czerwone coś weszło mi w słowo.
- Nie jeśtem majy! - zaczęło piszczeć. - Słuchaj... pomogę wam, bo wiem cio ten gośtek knuje. Chcie wyśśać energię źe wśyśtkich śmoków, aby źdobyć nieopiśaną władzię, więć musicie go powśczymać!
<April? xD>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz