Wreszcie Halloween. Jedno z moich ulubionych świąt. Zawsze lubiłem to święto lecz nie do końca w nie wierzyłem. Nigdy nie widziałem prawdziwego potwora. No nic. Może po prostu nie istnieją, a te wszystkie opowieści to brednie? Cały poranek tak rozmyślałem. Nagle do głowy wpadł mi świetny pomysł. Urządzę imprezę. Ruszyłem pędem do jaskini Aventy'ego. Kiedy usłyszał o moim pomyśle zgodził się by go zrealizować. Wybrałem naszą polanę łowiecką. Stanowiła idealną lokację. Razem z częścią wilków rozpocząłem przygotowania. Ja zajmowałem się przygotowaniem bufetu. Inni zaś robili dekoracje. O zachodzie wszystko było już gotowe. Zeke był DJ'em, ponieważ on sam pasuje do tego święta. Ledwo zapadł zmrok i zjawili się wszyscy goście. Od razu zaczęli tańczyć. Wszyscy świetnie się bawili. Lecz nagle całą polanę przykryła biała jak śnieg mgła. Świece w dyniach zgasły. Mgła była tak gęsta że nie widziałem czubka swojego nosa. Nagle w jednym miejscu była czarna rozległa plama. Podszedłem bliżej i zobaczyłem...jego:
Był to blady człowiek w zbroi ze smokiem. Wokół niego latały nietoperze któte stopniowo zaczęły formować się w jego pelerynę. Pierwsze co mi przyszło na myśl: Dracula. Wyszczerzył zęby ujawniając swoje kły i nagle zaczął się poruszać w moją stronę. Wielkimi oczami go obserwowałem. Stałem jak słup soli kiedy koło mnie przechodził. Przydepnął mi ogon. Wiedział że teraz się nie ruszę. Odwróciłem tylko głowę by zobaczyć co z innymi, ale nikogo nie było...tylko ja i on. Nagle strzelił mnie ręką w twarz, tak mocno że odleciałem od niego pół metra. Bym odleciał dale gdyby nie stał mi na ogonie. Tak więc leżałem na ziemi bez ruchu. Ten nade mną przyklęknął i zaczął powoli zbliżać się do mojego karku. Wiedziałem ci się święci. Kontem oka dostrzegłem tlącą się świeczkę w przewróconej dyni. To była moja jeduna szansa. Błyskawicznie po nią sięgnąłem i przystawiłem do twarzy potwora. Ten tylko zacharczał, zmienił się w tysiące nietoperzy i odleciał. Wystrzeliłem jak torpeda w stronę jaskini Aventy'ego by mu o tym wszystkim opowiedzieć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz