Prychnąłem kpiąco po czym uśmiechnąłem się ironicznie.
-Ok, źle zrobiłem...
-Nie jest ok! - przerwała mi z gniewem, a raczej furią w głosie.
Wziąłem głęboki wdech i zamykając oczy, odwróciłem się w drugą stronę, siadając na ziemi wpatrywałem się w niebo.
-Przydaje... źle zrobiłem, - spuściłem lekko głowę - ale naprawdę, żałuję, że to zrobiłem. Nie powinienem bez twojej... Zgody. - było mi naprawdę źle z tym.
Zacząłem iść przed siebie, zostawiając Hamonę w tym i po dłuższej wędrówce, usiadłem pod drzewem, obserwując wszystko dookoła smutnymi oczami. Po kilku minutach usłyszałem zbliżające się kroki...
<Hamona? :)>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz