Dołączyłam już jakiś czas temu, jednak żaden z mijanych wilków mnie nie zauważał. O moim istnieniu wiedzieli chyba Jedynie Aventy, Veyron, Grace i Cyndi, chociaż co do tych ostatnich, to miałam lekkie wątpliwości. Na prawdę dziwię się Aventy'emu, że nie bał się umieścić ich na tak odpowiedzialnym stanowisku... Chociaż co ja tam wiem... Usiadłam z boku, w cieniu drzew. Na polanie przede mną było mnóstwo wilków. Wyglądały tak... ciepło. Nawet "ciemne" typy tutaj wydawały się miłe z tej odległości. Dziwne uczucie. Jest ich dużo, ale to nie jest tłum... Zupełnie inaczej niż...
-Co do...?-poczułam, jak ktoś siada mi na ogon i zaraz się podnosi. Momentalnie go zabrałam lekko zaskoczona. Za mną stał jakiś wilk. Chociaż to w sumie nie powinno mnie dziwić. W końcu jestem w watasze. Zaczął się rozglądać w poszukiwaniu miękkiej rzeczy, którą był mój ogon. Jego wzrok prześlizgiwał się po mnie, jakbym była niewidzialna. Westchnęłam cicho i pomachałam mu łapa przed nosem. Dopiero teraz mnie zauważył i odskoczył zdziwiony.
-Co? jak? Ale... - i zamilkł.
-Cześć, Jestem Alice. A ty?
<Ktoś? xd jakże piękny wstęp ;-;)>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz