Znów ziewnąłem. Potrząsnąłem łbem i spojrzałem na Melody.
-Możemy pójść do tego... czarownika... Ale najpierw musimy zjeść śniadanie - powiedziałem śmiertelnie poważnie, a Melody zaśmiała się głośno. Nagle zza drzew wypadła fala czarnego futra i szponów. Melody uskoczyła, a ja zjeżyłem sierść i zawarczałem. Owa "fala" okazała się waderą... Ale nie byle jaką.
-Hamona? - zapytałem cicho. Spojrzała na mnie, a jej mina była bezcenna.
-Lost - wyszeptała. - Jak? Kiedy? Przecież w tym lesie...
Melody patrzyła na to powarkując nerwowo.
-Melody to jest moja młodsza siostra, Hamona - przedstawiłem Melody Hamonę. - Hamona to jest Melody moja yyy... Koleżanka - dopowiedziałem po chwili wahania. Wadery spojrzały na siebie nieufnie. Melody pierwsza przełamała lody.
-Cześć - powiedziała i uśmiechnęła się sympatycznie do Hamony.
-Hej - mruknęła moja siostra nieufnie.
<Hamona albo Melody? ")>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz