Pewnego dnia tata zabrał mnie i Cosmo na polowanie. Ostatnio często nas ze sobą zabierał lecz dzisiaj była nasza kolej by się wykazać. Wytłumaczył i pokazał co mamy robić. Cosmo poszedł pierwszy. Wytropił warchlaka. Zaczął się do niego skradać. Dalej nie widziałem co robił ponieważ ja i tata byliśmy na tyle daleko by zwierze nas nie wyczuło. Byłem pewien że mu się nie uda lecz myliłem się. Po paru minutach przyszedł z ofiarą w pyszczku. Teraz była moja kolej. Udało mi się wytropić zająca. Schowałem się w krzakach i zacząłem się do niego skradać. W końcu skoczyłem. Niestety za wcześnie. Zwierze uciekło. Wróciłem ze smutną miną do taty i Cosmo. Tata podszedł do mnie i rozczochrał mi furto na głowie.
-Nie martw się, w końcu się uda - powiedział.
Spróbowałem jeszcze raz lecz i tak się nie udało. Odpuściłem sobie dzisiaj.
Następnego ranka postanowiłem spróbować ponownie. Udało ni się znów wytropić zająca. zacząłem się skradać. Skoczyłem. Niestety spudłowałem. Spadłem tuż obok zwierzęcia i przekoziołkowałem parę metrów. Usłyszałem za sobą śmiech. Wstałem chwiejnie i ujrzałem jakiegoś wilka.
<Wilku?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz