środa, 25 lutego 2015

Od Ilus

Biegłam w deszczu. Moje błękitne łzy spływały po policzkach i wzlatywały na ziemię. Przeklęłam pecha i biegłam przez siebie. Deszcz. Nieustanny deszcz. Krople wody spadające z nieba, będące znakiem smutku i rozpaczy. Ten smutek odczuwałam. Moje kochana rodzina... Nagle słońce wyszło zza chmur. Wyjrzałam zza mokrej grzywki i wystawiłam łeb w stronę słońca. Mogłam choć trochę się ogrzać jego promieniami. 
- Spokój, harmonia... Równowaga... - wyszeptałam wdychając powietrze ustami i wypuszczając. Otworzyłam oczy. Zobaczyłam gdzie się znajduję. Byłam na szczycie jakieś wyżyny, albo nawet góry. W jej dole rozciągały się piękne tereny. Postanowiłam zejść w dół i iść dalej w nieznajome. Musiałam pogodzić się ze stratą bliskich. Moje życie mogło być o wiele gorsze. Idąc lasem zauważyłam wilka. Od razu nastroszyłam futro i zawarczałam. Wilk spokojnym chodem podszedł do mnie i spytał:
- Kim jesteś?
- Chodzi Ci o mnie? - zapytałam.
- A czy kogoś tutaj widzisz oprócz mnie i ciebie? - lekko się uśmiechnął i wypiął dumnie pierś.
- Nie... Przepraszam... Czasem... Dawno nie rozmawiałam z jakimkolwiek wilkiem... Szukam watahy, czy znasz jakąś? - dopytałam patrząc się na wysokiego basiora.
- Jestem Alfą. Alfą Watahy Mrocznej Krwi. Będziesz mile widziana w naszych progach.
- Naprawdę? Ojej... Czyli... Jakby pozwolisz mi do was dołączyć?

<Aventy?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz