- Matt? - zapytałam zaniepokojona, po czym ponowiłam pytanie.
To co się stało, było okropne... Matt poświęcił się dla mnie i omal przypłacił to życiem! Na szczęście zabrałam go do jaskini, położyłam na swoim łożu i opatrzyłam jego rany, po czym usztywniłam jego złamaną nogę. Był nieprzytomny. Pochyliłam się nad jego głową. Łzy napłynęły mi do oczu i uśmiechnęłam się. Jedna z łez spłynęła na policzek Matta spływając po nim delikatnie... Gdybym tylko miała jakieś pięć żyć zamiast jednego. Mogłabym za każdym razem urodzić się w innej watasze, opychać się innymi smakołykami, pracować na pięciu różnych stanowiskach i pięć razy... pokochać tę samą osobę. Chciałam pocałować basiora, ale... nie... Tyle razem wspólnie przeżyliśmy... tyle razy uratował mi życie z rąk różnych potworów... brnęliśmy ze sobą przez prawie całe życie! A wszystkie chwile, które z nim spędziłam... i te dobre... i te złe... każde były najpiękniejszymi chwilami w moim życiu, bo mogłam spędzić je z Mattem... i tylko dla tego! Nie mogłabym tego uczynić. Nie wiem nawet, czy zasługuję na jego miłość i uznanie... może kiedy powiem mu, co do niego czuję, wyśmieje mnie? Jednak muszę spróbować. Kiedy się ocknie, powiem mu, co do niego czuję. Chcę mieć to już za sobą... a to on podejmie decyzję.
Czekałam długo. Zmieniałam Mattowi opatrunki i zimne okłady na czoło. Na szczęście nie miał gorączki. Po sześciu godzinach wyczekiwania i czuwania, Matt otworzył oczy. Momentalnie uśmiech pojawił się na mojej twarzy.
- Matt! Ty żyjesz! - zawołałam uszczęśliwiona i... nie wiem jakim cudem, zupełnie niekontrolowanie, jakaś siła przyciągnęła mnie do jego oszołomionej twarzy. - Przepraszam...
Wyjąkałam z zakłopotaniem, podkuliłam ogon i wycofałam się w najdalszy, najgłębszy i najciemniejszy kont w jaskini, a moje policzki spłonęły czerwonym rumieńcem.
- Ale... - zaczął Matt nie do końca rozumiejąc, co się właściwie wydarzyło, a ja poczułam się nieopisanie głupio.
- Matt... - powiedziałam cicho. - Wybacz... nie chciałam, żeby to wyszło na jaw... bałam się, że mną wzgardzisz, lub, że mnie wyśmiejesz... ale po co to dalej ukrywać... muszę ci powiedzieć... Nie umieraj! Nie umieraj, Matt! Nie dbam o to, czy wygrasz... Nie musisz się już więcej wysilać! Po prostu nie daj się już zranić... Proszę! Bo... to wszystko dla tego, że... ja... kocham cię, Matt!
<Matt? :D O.o o.O>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz