Otworzyłam oczy i zaczęłam się oglądać. Dookoła panowała ciemność. Wyczułam miękkie futro Arno i potrząsnęłam nim.
- Gdzie my jesteśmy? - wyszeptał.
- Nie mam zielonego pojęcia... nic nie widzę... - odparłam po cichu. Nagle usłyszałam głos.
- Witajcie... macie dzisiaj ogromne szczęście - zadźwięczał melodyjnie.
- Kim jesteś? - przygryzłam wargi i zaczęłam niepewnie stąpać z nogi na nogę.
- Nie bójcie się... - powiedział delikatny, płynny głos. - nie zrobię wam krzywdy.
- Kim jesteś?! - wykrzyknął Arno. - I co to za miejsce?!
- Nie krzycz... to miejsce jest święte... a ja? Jestem jedną ze zbłąkanych dusz, które znalazły tu swoje schronienia. Zobaczyłam, że leżycie nieprzytomni w lesie... postanowiłam was tu zabrać... to dla was wielki zaszczyt, gdyż jesteście pierwszymi istotami żywymi, które postawiły stopę w tym miejscu. Nie pytajcie mnie, dlaczego ten zaszczyt was dostąpił. Po prostu wyczułam w waszej dwójce coś niezwykłego... jakąś nieopisaną więź łączącą wasze dusze. Hm... dostąpiliście tego zaszczytu, dlatego pozwolę wam się spotkać z duszą jednej bliskiej wam zmarłej osoby... każdemu z osobna. Najpierw ty, biała wilczyco... z kim chciałabyś się spotkać.
- To niedorzeczne, ale jeśli możliwe, to ze swoją matką. - odparłam drżącym głosem.
- Niech tak się stanie. - głos powiedział pokornie. Nagle usłyszałam inny głos.
- Witaj, droga Mishti... nasza mała, słodka osóbko. Tak przypuszczaliśmy z ojcem... wyrosłaś na silną, piękną, dorodną, niczym kwiat delikatną, subtelną i wrażliwą wilczycę. My, czyli twoi rodzice i cała twoja rodzina jesteśmy z ciebie ogromnie ogromnie dumni. Szkoda, że razem z tatą nie byliśmy w stanie obserwować jak dorastasz, nasza mała Mishti.
W moich oczach zakręciły się łzy szczęścia. Nie wiedziałam co powiedzieć.
- A... ale... - zaczęłam mówić niepewnym, drżącym głosem. - Ja... ja nie nazywam się Mishti... to... to jest... piękne imię, ale nie jest moje. Ja mam na imię Roscello...
- Mylisz się... - odpowiedziała spokojnie moja matka. - Masz na imię Mishti. Tak wiele wilków mówiło do ciebie Roscello, że nawet zmieniłaś swoje imię... Mishti.
<Arno? Sorki, że tak długo :c>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz