Uśmiechnąłem się i ruszyliśmy na śniadanie. Gdy tak szliśmy, zacząłem się rozglądać. Wydawało mi się, że ktoś mnie obserwuje. Wzruszyłem ramionami i postanowiłem się tym zupełnie nie przejmować. Nagle zobaczyłem jakąś waderę. Była malutka i siedziała pod drzewem wylewając rzewne łzy. Razem z Grace natychmiast podbiegliśmy do niej.
- Co się stało? - zapytała z niepokojem Grace.
- No bo... bo ja... n... nic... - wyjąkała zapłakana wadera drżącym głosem.
- Och... nie przesadzaj, malutka. Jestem samicą Gamma, wiesz? Nie musisz się mnie bać... na pewno pomogę ci z twoim problemem. - Gracie uśmiechnęła się i podała łapę malutkiej, białej waderze.
- No, bo... ja... my... my razem z rodzinką... z siostrzyczką i mamusią ruszyłyśmy nad wodopój i ja poszłam za motylkiem wgłąb lasu i... i... i się zgubiłam! - rozpłakała się waderka.
- Serio? Wiesz, my właśnie idziemy nad wodopój i możemy cię tam zaprowadzić. - moja partnerka odparła pogodnym, podnoszącym na duchu głosem. - To... jak masz na imię?
- Dzię... dziękuję... Arisa. - zachlipała mała waderka. Razem ruszyliśmy nad wodopój. Troszeczkę nam zeszło, gdyż Arisa była mała, miała krótkie łapki i szła strasznie wolno. Kiedy doszliśmy do wodopoju zobaczyliśmy mnóstwo wilków. Ale po prostu mnóstwo! Wszędzie były wilki. Zacząłem podejrzewać, że alfa zwołał jakieś ważne spotkanie otwarte dla członków watahy, jednak na szczęście, każdy wilk zajmował się własnymi sprawami. Odetchnąłem z ulgą... no bo... jakby to wypadło "Cyndi, samiec Gamma watahy był na tyle mądry, że zapomniał o bardzo ważnym zebraniu, na które zostały zwołane wszystkie wilki watahy." Mhm... fajno.
- Och! Nie mogę się doczekać naszego, chyba pierwszego od poznania ciebie, normalnego dnia! To co? Idziemy poznać kogoś nowego? - zapytała rozpromieniona Grace i chwyciła mnie za łapę.
<Gracie? ;*>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz