Westchnąłem cicho, zamykając oczy i rozmyślałem nad tym co powiedziała. Gdy znów otworzyłem oczy, nieco złagodniałem i spojrzałem na nią, uśmiechając się łobuzersko.
-Czyli teraz mnie prosisz - usiadłem i udałem zdumienie - Nie sądziłem żebyś kiedykolwiek... - uśmiechnąłem się znów.
-Matt... - spojrzałam na mnie zła i też trochę błagając.
Zaśmiałem się, tym razem szczerze i uśmiechnąłem się przyjaźnie.
-Ach, rozumiem cię. Też miałem ciężkie dzieciństwo - mój wyraz spoważniał - A tak z innej beczki... - przyglądałem jej się uważnie - Dlaczego uważasz mnie za innego - uśmiechnąłem się drwiąco - I dlaczego akurat mnie akceptujesz? - czekałem w milczeniu aż odpowie...
<Hamona?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz