Rozglądnąłem się szukając źródła dźwięku. Za nami stał kot. Znaczy wyglądał raczej jak duch kota.
- Siadajcie i częstujcie się! Za chwilę mi o sobie opowiecie, jeśli tylko zechcecie. – zaprosił nas do stołu z najróżniejszym jedzeniem. Przysunął ozdabiane krzesełka. Podziękowaliśmy i grzecznie usiedliśmy. Miva wzięła jabłuszko i zaczęła je obgryzać. Kot usiadł przed nami.
- Więc mamy coś o sobie opowiedzieć, tak? Dobrze, pozwól, że zacznę. – spojrzałem na Mivę, wyprostowałem się, a potem mój wzrok wrócił na kota. – Jestem Birk Vega dela Cruz. – szturchnąłem łapą waderę, ale tak, aby kocur tego nie zauważył. Miałem wrażenie, że zrozumiała, o co chodzi. – Pochodzę z rodu wilków słońca, więc widzę, że się zrozumiemy. – uśmiechnąłem się do świetlistego kocura. – Gdy byłem mały, musiałem sobie radzić sam, i dałem radę. Pewnego wspaniałego dnia poznałem tę o to wilczycę. – wskazałem na Mivę, a ta lekko się zarumieniła – Moje życie zmieniło się wtedy całkowicie. Nabrało wielu nowych kolorów i barw. Cóż, tu chyba mogę zakończyć moją opowieść.
- Och, wspaniale. – mlasnęło zwierzę. – Ojej, przez to wszystko zapomniałem się przedstawić! Jestem Alsen Naren Colan. Były król tego państwa. Zostało rzucone na mnie zaklęcie, że gdy umrę, stanę się duchem. Widzicie mnie właśnie w tej postaci. Nie chcę jednak wiecznie rządzić. Chcę, by w królestwie się działo, by było żywo, radośnie, a przecież stary król mógłby się znudzić. Oddaję tron wam, moi wybrańcy! – mówił czułym głosem.
- Co to za królestwo? – zapytała Miva, a ja wziąłem trochę winogron i powoli je żułem.
- Ach, królestwo. Królestwo to jest pełne najróżniejszych stworzeń! Panuje tu tolerancja i szacunek. Nikt nie śmieje się z drugiego. Są tu i te kotowate, i ptakowate, i magiczne, i koniowate, i jeszcze inne. – wymieniłem z Mivą spojrzenia. – A panienka, raczy coś o sobie opowiedzieć?
<Mivuś? :3>
- Więc mamy coś o sobie opowiedzieć, tak? Dobrze, pozwól, że zacznę. – spojrzałem na Mivę, wyprostowałem się, a potem mój wzrok wrócił na kota. – Jestem Birk Vega dela Cruz. – szturchnąłem łapą waderę, ale tak, aby kocur tego nie zauważył. Miałem wrażenie, że zrozumiała, o co chodzi. – Pochodzę z rodu wilków słońca, więc widzę, że się zrozumiemy. – uśmiechnąłem się do świetlistego kocura. – Gdy byłem mały, musiałem sobie radzić sam, i dałem radę. Pewnego wspaniałego dnia poznałem tę o to wilczycę. – wskazałem na Mivę, a ta lekko się zarumieniła – Moje życie zmieniło się wtedy całkowicie. Nabrało wielu nowych kolorów i barw. Cóż, tu chyba mogę zakończyć moją opowieść.
- Och, wspaniale. – mlasnęło zwierzę. – Ojej, przez to wszystko zapomniałem się przedstawić! Jestem Alsen Naren Colan. Były król tego państwa. Zostało rzucone na mnie zaklęcie, że gdy umrę, stanę się duchem. Widzicie mnie właśnie w tej postaci. Nie chcę jednak wiecznie rządzić. Chcę, by w królestwie się działo, by było żywo, radośnie, a przecież stary król mógłby się znudzić. Oddaję tron wam, moi wybrańcy! – mówił czułym głosem.
- Co to za królestwo? – zapytała Miva, a ja wziąłem trochę winogron i powoli je żułem.
- Ach, królestwo. Królestwo to jest pełne najróżniejszych stworzeń! Panuje tu tolerancja i szacunek. Nikt nie śmieje się z drugiego. Są tu i te kotowate, i ptakowate, i magiczne, i koniowate, i jeszcze inne. – wymieniłem z Mivą spojrzenia. – A panienka, raczy coś o sobie opowiedzieć?
<Mivuś? :3>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz