- Nic poważnego... nie stresuj się tak. - pokręciłem głową.
- Nie stresuj się tak? Nie stresuj się TAK?! O czym ty mówisz?! - prychnęła Ignis. - To coś prawie właśnie zrobiło ze mnie mokrą plamę! Chciało mnie zabić!
- Gdyby tak faktycznie było, już dawno być nie żyła... - powiedziałem smętnie i usiadłem w progu jaskini patrząc jak wielkie krople odurzającego kwasu spadają z sykiem na glebę i wsiąkają w nią niszcząc jej strukturę.
- To może mi chociaż powiesz, co to jest, co? - wadera zmarszczyła brwi. - I niby dlaczego jesteś taki spokojny, kiedy życie członków Twojej watahy nie jest zagrożone?
- Nie jest zagrożone, mogę cię zapewnić. - mruknąłem. - Ariońska burza może spalić w danej watasze jedynie wilki, które nie są jej oddane, planują ją zdradzić itd.
Zapadła chwilowa cisza. Ignis podrapała się po głowie.
- Ale przecież wtedy, jeśli to się stanie, członkowie twojej watahy, którzy są źli zostaną zabrani! No... sam wiesz gdzie!
- Nie zostaną. Zaufałem im. A jeśli są źli i faktycznie zostaną zaatakowani... to nie mam na to wpływu. Nie traktuję ich tu źle. Mają tu prawie jak w raju, a jeśli coś knują, to czeka ich kara, której sam niestety bardzo chciałbym uniknąć.
<Ignis?>
- Nie stresuj się tak? Nie stresuj się TAK?! O czym ty mówisz?! - prychnęła Ignis. - To coś prawie właśnie zrobiło ze mnie mokrą plamę! Chciało mnie zabić!
- Gdyby tak faktycznie było, już dawno być nie żyła... - powiedziałem smętnie i usiadłem w progu jaskini patrząc jak wielkie krople odurzającego kwasu spadają z sykiem na glebę i wsiąkają w nią niszcząc jej strukturę.
- To może mi chociaż powiesz, co to jest, co? - wadera zmarszczyła brwi. - I niby dlaczego jesteś taki spokojny, kiedy życie członków Twojej watahy nie jest zagrożone?
- Nie jest zagrożone, mogę cię zapewnić. - mruknąłem. - Ariońska burza może spalić w danej watasze jedynie wilki, które nie są jej oddane, planują ją zdradzić itd.
Zapadła chwilowa cisza. Ignis podrapała się po głowie.
- Ale przecież wtedy, jeśli to się stanie, członkowie twojej watahy, którzy są źli zostaną zabrani! No... sam wiesz gdzie!
- Nie zostaną. Zaufałem im. A jeśli są źli i faktycznie zostaną zaatakowani... to nie mam na to wpływu. Nie traktuję ich tu źle. Mają tu prawie jak w raju, a jeśli coś knują, to czeka ich kara, której sam niestety bardzo chciałbym uniknąć.
<Ignis?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz