-Oczywiście, że go powstrzymamy! Jesteśmy specjalistami-wyszczerzyłam się. -Poczekaj tu chwilę, idziemy obmyślić plan. Jakby co, to krzycz-poklepałam małego po głowie i pociągnęłam Day'a kawałek dalej.
-Możemy go zatrzymać, możemy?-zaczęłam skakać z entuzjazmem.
-A nie mieliśmy przypadkiem obmyślać planu? Po za tym jakie my?-zapytał tak jakby... ostrożnie? Gdyby nie sierść pewnie byłabym cała czerwona.
-No dobra, bierzmy się za ten plan...-mruknęłam czując odbijający się echem po głowie złośliwy głosik, który ciągle chichotał.
-To może zacznijmy od...-Day coś tam mówił, ale mi echem po głowie odbijało się tylko "My" i było coraz głośniejsze.
-Rany, zamknij się już!-warknęłam na głosik kładąc głowę na ziemi i zakrywając uszy łapami. Day popatrzył na mnie zdziwiony.
-Że co proszę?-ups... chyba wziął to za tekst do siebie...
-Wybacz. To nie było do ciebie...-powiedziałam przepraszającym tonem i kilka razy uderzyłam się łapą w głowę. -A ty się zamknij wreszcie...-dodałam próbując spojrzeć na głowę, przez co wyszedł mi całkiem pokaźny zez. Podszedł do nas smoczek. O, już wiem! Będzie się nazywał Loki...
-Nie chcię waś majtwić, aje ten gośtek właśnie tam siobie śtoi i się dziwnie ścierzi...-Loki pokazał na drzewa obok nas.
-Ale tam nic nie...-nie dokończyłam zdania, bo rzucił się na nas ten dziwny wilk.
-Ej no, stary, trochę prywatności..-westchnęłam i odepchnęłam go powietrzem.
<Day? ;* Przepraszam za tak długą przerwę.... :/>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz