Szłam powoli przez góry. Była noc. Metalowa łapa dotykając ziemi wytwarzała iskry i metaliczny odgłos. Szłam powoli przed siebie. Byłam czujna. A wokół mnie cisza mrok i księżyc w pełni. Prąd powolnie krążył po moim futrze częściowo oświetlając poszczególne miejsca mojego ciała. Oczy świeciły mi czerwono-złotym blaskiem. Wiał chłodny wiatr i zaczął padać śnieg który dotykając mojego futra od razu się topił. Było słychać tylko mój spokojny oddech i dźwięk metalowej łapy. Przystanęłam na chwilę. Usłyszałam czyjeś ciche kroki które było słychać dzięki śniegowi. Cicho podeszłam… A przynajmniej starałam się cicho podejść. Postać była za bardzo na czymś skupiona i nie zwracała na mnie uwagi. Śledziłam go długo aż doszedł do jaskini z której wydobywało się czerwone światło. Gdy wszedł do jej wnętrza stanęłam nieopodal i popatrzyłam do środka. W świetle ujrzałam kim był. Gdy zabrał czerwony świecący kryształ z jaskini i wyszedł stanęłam przed nim. On uśmiechnął się i podszedł bliżej. Popatrzyliśmy sobie w oczy.
-Dawno cię nie widziałem, a jesteś nadal taka zabójczo piękna - powiedział i objął mnie.
-To lepiej już na mnie nie patrz bo mi jeszcze zginiesz - zaśmiałam się.
-Spokojnie ja to już chyba na to jestem odporny.
-Gdzie byłeś gdy cię przy mnie nie było?- spytałam i objęłam go.
-Długo by opowiadać… Ale ważne jest to że wreszcie cię znalazłem - powiedział i pocałował mnie namiętnie.
<Blood? x3>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz