Diamond wystrzeliła jak torpeda. Mimo że pomagałem sobie skrzydłami ledwo mogłem ją dogonić. W końcu się rozdzieliliśmy. Dojrzałem wyjątkowo dużego okonia. Ruszyłem w pogoń. Był szybki, ale ja z czasem zmniejszałem odległość. W końcu byłem tak blisko że otworzyłem szeroko pysk i poczułem jego ogon. Lecz on nagle skręcił i się wymknął, a ja uderzyłem w skałę. Wyczołgałem się na brzeg. Diamond już tam stała z rybą w pysku. Odłożyła rybę i do mnie podbiegła.
-Nic ci nie jest? - zapytała.
-Oprócz bolącej czaszki to nie - zażartowałem.
<Diamond?>
-Nic ci nie jest? - zapytała.
-Oprócz bolącej czaszki to nie - zażartowałem.
<Diamond?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz