-Szybko powiadasz… - usiadłam na piasku. – W takim razie mnie dogoń teraz. – Wstałam szybko i wyciągając moją pełną ponad dźwiękową szybkość wbiegłam do lasu zwinnie omijając wszystkie przeszkody i drzewa. Biegł za mną, ale był za wolny. Skorzystałam z okazji i skręciłam w zarośla kilka metrów dalej. Zaczaiłam się na Veyrona. Przybiegł, zaczął węszyć i rozglądać się. Odwrócił pysk w stronę gór, z których przybiegliśmy. Wyskoczyłam prosto na niego przewracając nas oboje na ziemię. Przeturlaliśmy się po zboczu pagórka i zatrzymaliśmy się w wodzie przy wodopoju. Inne wilki patrzyły na nas z zaciekawieniem. No w końcu Beta watahy bawi się z jakąś „przybłędą”. Stanął nade mną, kiedy ja chichotałam w niebo głosy. Zaczął mnie łaskotać po brzuchu. Wreszcie go przewróciłam i tym razem ja natarłam z łaskotkami. Zarażaliśmy się śmiechem. Wreszcie przestaliśmy już byliśmy mokrzy jak szczury.
-Dzisiaj jest pełnia spotkajmy się na wielkiej skale na plaży o północy. – Zaproponował Veyron otrzepując się z wody i tym samym ochlapując mnie.
-Ok. Idę pobiegać nie łatwo jest wysuszyć tyle furta. – Uśmiechnęłam się i odeszłam na suchy ląd. Otrzepałam się i pobiegłam z prędkością światła w las. Trochę ruchu dobrze mi zrobi. Śpiewałam potem do północy. Stawiłam się w umówionym miejscu. Przybiegłam pierwsza, ale nie musiałam długo czekać na basiora.
-Proponuję ekskluzywne polowanie na nocne potwory w lesie.
-Wchodzę w to.
-Uważaj, żeby coś cię nie zjadło.
-Uważaj żebym cię nie poturbowała.
<Veyron?... Rekordowo długie czyż nie?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz