Zastanawiałem się przez chwilę, czy nie skłamać, ale odgoniłem tę myśl. Nie chciałem jej oszukiwać i stracić jej zaufanie. Ceivira jest jedynym wilkiem, na którym mi zależy.
- Potrafię leczyć rany poprzez absorpcję cierpienia danego wilka.
- Czyli?
- Uleczyłem cię, ale czułem dokładnie to samo, co ty - zrobiłem krótką przerwę.
- Ale? - dopytywała.
- Rany przeszły na mnie choć nie powinny - spojrzałem waderze prosto w oczy. Były piękne, a przez napływające łzy wyglądały jakby były zrobione ze szkła, co nadawało jej charakterystyczny urok.
- Przepraszam - powiedziała załamanym głosem. - To moja wina
- Nie. Nie obwiniaj siebie, tylko mnie.
- Ale to ty leżysz cały obolały po MOICH ranach! - wstała i podeszła do wybitego okna.
Przez kawałki kolorowego szkła jej futro nabrało niebiesko-zielonego koloru. Podłoga również. Zielony cień docierał, aż do mnie. Wysunąłem łapę, bym mógł nacieszyć się widokiem na swojej łapie. Niestety nie wyglądało tak efektownie jak na Cei.
Oczy same zaczęły mi się zamykać. Wadera obróciła się i zaczęła robić wszystko, bym nie zasnął.
- Nie umrzesz, prawda? - spytała zmartwiona.
Zaśmiałem się mimo braku sił.
- Oczywiście, że nie. To tylko oparzenia, potrzeba dużo więcej by mnie zabić - to były moje ostatnie słowa.
Obudziłem się w tym samym miejscu gdzie zasnąłem. Pierwsze co zrobiłem to sprawdziłem gdzie podziała się wadera. Wstałem. ,Dopiero teraz poczułem zimne okłady na plecach. Wystraszył mnie charakterystyczny dźwięk tłuczenia porcelany. Natychmiast poszedłem w jego kierunku. Drzwi bez klamki były otwarte, a za nimi stała Ceivira koło stłuczonej filiżanki.
- Nic ci nie jest? - spytałem. Natomiast wadera zignorowała pytanie i zadała własne:
- Obudziłeś się? I jak się czujesz? - Najwyraźniej robiła coś ważnego, ponieważ po pytaniu wróciła do swoich zajęć.
Zanim odpowiedziałem zdążyłem się rozejrzeć. Wszystko wskazywało na to, że znajdowaliśmy się w kuchni. Białe płytki nad blatem, piękny dwuosobowy stół. Sufit był niższy niż w sąsiednim pokoju, ale nadawało pomieszczeniu swój urok.
- Zgaduję, że te okłady to twoja zasługa? - Na moim pysku pojawił się uśmiech.
- Oczywiście, że moja - wadera odwzajemniła gest.
<Cei? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz