- Nie mam pojęcia, ale na razie się nie zanosi żeby przestało... nie przepadam za deszczem. – westchnęłam głośno. – Ale jakby co, to mi się nigdzie nie spieszy, więc narazie możesz tu zostać. – powiedziałam i uśmiechnęłam się delikatnie, co basior odwzajemnił.
- Co to? – spytał patrząc na skałę obłożoną różnokolorowymi kamieniami.
- A to... takie pamiątki. – zmyśliłam coś. W sumie nie wiem, czemu trzymałam je tak na wierzchu, skoro były dla mnie tak ważne...
- Skąd? – podszedł do nich zainteresowany.
- Nie dotykaj! – powstrzymałam go. Cofnął łapę przestraszony. – Są ważne. – on wrócił na swoje miejsce patrząc w podłogę. - Och, przepraszam, Malik...
- Nie ma sprawy. – powiedział cicho.
- Tak, dobrze myślisz, skłamałam. – przyznałam się. – Ale i tak ci o nich nie opowiem. – zerknął na mnie tajemniczo.
- Nie to nie.
- Zły jesteś?
<Malik? Ostatnio moja wena gdzieś sobie na spacerki chodzi ;-;>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz