Rozciąłem sznury i spojrzałem na skrzydlatego basiora nazywanego przez Emmę Soulem.
- Nie lubię cię, wiesz? - mruknąłem i zacząłem wpatrywać się w wodę - Jakbyś nie zaczął, to by się nie stało.
- Ja ciebie też nie lubię... - stwierdził basior - Ale musimy się stąd jakoś wydostać... anu tak... przecież mam skrzydła!
- A co z Emmą, geniuszu? - żachnąłem się. Zapadła chwila ciszy.
- No jak to co? Nie ma już dla niej ratunku. - zniżył głos i wzbił się w powietrze.
- Ale o czym ty gadasz?! Musimy jej...
- Nie!
- Ale przecież ją kochałeś! I nagle przestało ci na niej zale...
- Nie!
- No to co z...
- Nie!
- Ale...
- Powiedziałem NIE! Jak chcesz to sam ją ratuj... ja skóry za nią nastawiać nie będę! - Zmarszczył brwi.
- Czy tobie do reszty odwaliło?! - krzyknąłem rozgniewany. Nigdy wcześniej nie buzowało we mnie tyle negatywnej energii. Chciałem rozszarpać basiora na strzępy. - Chociaż mi pomóż!
- Sam sobie pomóż! - prychnął Soul i wylądował na drugim końcu jeziora.
- Dobra! Dzięki za pomoc! Sam sobie poradzę! - mruknąłem pod nosem. Podniosłem z ziemi sznur i przymocowałem go mocno do stalagmitu.
- To nic ci nie da! To wieczna pułapka! Nie da się z niej uciec! - zaśmiał się basior.
- Zamknij się... ja próbuję przynajmniej coś zrobić, nie to co ty! Hm... powinno być okej. - mruknąłem. Zrzuciłem mocno przywiązany sznur do wody i usiadłem przy brzegu. Zacząłem czekać. Po kilku minutach sznur zadrżał i napiął się. Otworzyłem szeroko oczy, chwyciłem sznur i zacząłem energicznie ciągnąć. Po chwili z wody wynurzyła się ociekająca wodą Emma i zaczęła kaszleć. Podbiegłem do niej i od razu dostałem mokrą łapą po twarzy.
- Ała! A to za co? - rozmasowałem policzek.
- Za to, że mnie tak nastraszyłeś!
<Emma? Z weną nieco lepiej, ale i tak słabo :/>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz