- Ach, "babskie sprawy"... - zachichotałem lekko, bo wiedziałem, że inne wilki to lubią, po czym wyciągnąłem do niej rękę i spojrzałem w oczy. - To chodź.
Szliśmy razem chwilę w milczeniu.
- Wiesz co? - zaczęła April. - Nie wiem, dlaczego tak cały czas nawijam, bo z reguły jestem małomówna... tylko jakoś dawno z nikim nie gadałam i czuję się troszeczkę osamotniona... chyba wiesz, jak to jest, prawda, D? D... ej, w zasadzie to fajna ksywka... hm... mogę cię tak nazywać? A tak w ogóle to gdzie idziemy? Chyba nie do jaskini Grace... tam jej już szukałam. Och, spójrz na niebo... jest takie piękne po zachodzie słońca... te tysiące rozlewających się po nim barw i odcieni... hm... ciekawe, kto to wszystko robi. Ale bym się teraz przeleciała... w końcu po to mam skrzydła, czyż nie? Ale nie zostawię cię tutaj, żebyś sam tak siedział... samotność... za dużo jej w moim życiu. Zastanawiam się, dlaczego do tej pory byłam zawsze taka samotna... no bo, niby lubię tą całą ciszę i spokój, ale... cóż... to mnie troszeczkę przerasta... a ty wolisz być sam, czy z innymi? Wybacz, że tak cały czas nawijam, ale wiesz... samotność, samotność... ciągle tylko samotność. Jest tu jakiś wilk to już mu powiem co... Grace!
Wadera urwała i puściła się z biegiem do swojej przyjaciółki i uściskała ją serdecznie. Ja natomiast siedziałem i wpatrywałem się w tą piękną, tajemniczą, cichą i skrytą waderę.
<April? Wybacz, jeśli Cię uraziłem... nie chciałem :c>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz