poniedziałek, 29 września 2014

Od Okami

Urodziłam się w watasze Chińskich Wików. Każdy w tej watasze miał na futrze chińskie znaki, ale nie ja. Ja miałam białe futro z czerwonymi pasami i znaczeniami, oraz małe skrzydła. Miałam również zdolność do zmieniania formy w zwierzęta z zodiaku chińskiego. Przez to bez przerwy mnie bito i się ze mnie wyśmiewano. Miałam dosyć. Odeszłam. Wszystkich zmartwił ten fakt tylko z jednego powodu - już nie mieli się z kogo nabijać. Szłam przed siebie w poszukiwaniu normalnego domu. Podczas tej wędrówki nauczyłam się kontrolować w pełni moją moc. Lecz pewnej nocy zaatakowali mnie ludzie. Nie miałam jak się bronić, ponieważ moja moc nie chciała się uaktywnić. Musiałam walczyć w tradycyjny sposób - używając kłów i pazurów. Było ich sześciu. Otoczyli mnie i się poruszali w kółko. Nagle jeden natarł. W ostatniej chwili zdążyłam zrobić unik. Ten pchnięty siłą zamachu runął na ziemię przed moimi łapami. Szybko zacisnęłam szczękę na jego szyi. Zostało pięciu. Następny natarł. Biegł z całych sił. Zrobiłam szybki unik w bok, a on potknął się i uderzył głową w skałę. Zostało czterech. Wahali się. Nagle dwóch wyjęło łuki. Jeden stał z prawej, a drugi z lewej. Napięli cięciwy i wystrzelili. Zrobiłam salto w tył i uniknęłam strzał. Postrzelili siebie nawzajem. Zostało dwóch. Oboje błyskawicznie wyleli broń i strzelili. Jedna kula trafiła mnie w ramię,  a druga w podbrzusze. Zakręciło mi się w głowie. Wpadłam w szał. Błyskawicznie rzuciłam się na jednego z nich i błyskawicznie zabiłam. Ostatni uciekł. Bym go goniła gdyby nie rany. Zrobiło mi się słabo. Straciłam przytomność. 
Ocknęłam się w jakiejś przytulnej jaskini. Czułam na sobie bandaże.  Nade mną stał jakiś basior.

<Basiorze :3? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz