Przechadzałem się po terenach watahy. Cieszyłem się spokojem, który jednak nie trwał długo. Nagle usłyszałem huk. Podbiegłem do źródła tego hałasu. Pod drzewem leżała nieprzytomna wadera, a z daleka było słychać ryk. Zabrałem szybko waderę do swojej jaskini i opatrzyłem jej rany, a potem przykryłem skórą niedźwiedzia. Nie musiałem czekać długo na to by się ocknęła. Gdy tylko się poruszyła powiedziałem:
-Nieźle się urządziłaś! Nawet nie chcę wiedzieć coś ty tam robiła.
Wadera chwilę mi się przyglądała, jeszcze nie doszła do siebie.
-Gdzie... Gdzie ja jestem? - zapytała.
-Na terenach Watahy Mrocznej Krwi, a konkretniej w mojej jaskini - powiedziałem - zaprowadzić cię do alfy? - zapytałem po chwili.
<Sandstorm?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz