środa, 31 sierpnia 2016

Od Alyanne CD. Arxella

Nie mogłam się już powstrzymać. Dwie wiewiórki ganiające za sobą po drzewach były wręcz przeurocze. Zaśmiałam się, obserwując jak ponownie jednak umyka przed drugą z orzeszkiem w łapkach.
 - Moja sarenka... Tyle ganiania za tobą... - odwróciłam głowę w stronę głosu. Jakiś wilk stał nad przepaścią i patrzył smętnie w dół. Po chwili dało się słyszeć ciche "pac". Podeszłam na skraj i popatrzyłam w dół. Na samym dnie leżało rozpłaszczone brązowo-czerwone coś.
 - No wielkie dzięki! Wiesz ile ja za tym biegałem?! - przewróciłam oczami.
 - Nie przesadzaj. Przecież żyjesz. Możesz iść sobie upolować drugą... - mruknęłam i odwróciłam się z zamiarem odejścia. Przydepnął mi ogon, na co podskoczyłam.
 - Nie, nie mogę. To twoja wina, więc mi w tym pomożesz - prychnęłam.
 - Nie będziesz mi rozkazywać.
 - Nie mam ochoty uganiać się za jakąś sarenką.
 - Wyobraź sobie, że ja też nie - zaczynałam się irytować. On już był wkurzony. Na chwilę zapanowało milczenie.
 - W sumie to masz rację. Nie potrzebuję tak słabej wadery, żeby złapać kolejną sarnę... - znowu prychnęłam.
 - Chyba coś ci się pomyliło. Na twoje szczęście ja słabszych nie biję... - prawdopodobnie doszłoby do bardzo niemiłego w skutkach starcia, gdyby nie fakt, że prosto pod łapy basiora wskoczyła kolejna sarna. Chyba odruchowo ją zaatakował. A może to ja byłam celem, a ona tylko stanęła mu na drodze? W każdym razie kiedy przestała się ruszać stanął nad nią lekko skołowany. Chyba zły humor mu przeszedł.
-Emm... Więc...
-Alyanne jestem - uśmiechnęłam się i wyciągnęłam łapę na powitanie. Nigdy wcześniej tego nie robiłam. Całkiem przyjemne uczucie.

<Arxell? xD>

sobota, 27 sierpnia 2016

Od Arxella

Czując wspaniałą woń krwi sarny biegłem pomiędzy drzewami. Ten pościg trwał już parę minut i wcale mi się nie znudził. Przyśpieszyłem widząc już zmęczoną sarnę. Za nią co parę kroków widać było plamy jej krwi. Możliwe, że moja zabawa się kończyła. Drogę zwierzęciu przede mną zablokowała głęboka przepaść. Jej ciemne wystraszone oczy wpatrywały się we mnie. 
 - Zakończymy to sarenko - z mojego pyska wydobyło się warczenie. 
Zbliżałem się do niej. Byłem już prawie obok niej. Już szykowałem się do skoku gdy ktoś mi to przerwał. Głośny śmiech jakiejś wadery spowodował spłoszenie się zwierzęcia. Sarna wystraszona spadła do przepaści. Spojrzałem się zły na wilczyce, a następnie już z smutnym wzrokiem na miejsce w którym zniknęła moja kolacja. 
 - Moja sarenka... Tyle ganiania za tobą... 

<Jakaś wadera? >

wtorek, 16 sierpnia 2016

Od Alyanne CD. Cole'a

Nie wiem, co chciał osiągnąć obrzucając mnie błotem, ale definitywnie nie podobało mi się to. Dlatego też został bez większych skrupułów przewrócony do wody. Miałam zamiar odejść i zająć się jakąś kolejną myślą, która rozwinęłaby temat samego deszczu, ale coś pociągnęło mnie w dół i po chwili sama znalazłam się pod powierzchnią wody. Przez chwilę widziałam tylko unoszące się dookoła bąbelki powietrza. A potem poczułam błoto na sierści. Natychmiast wstałam i zaczęłam się z niego otrzepywać. Nienawidzę błota. Cole stał i śmiał się w najlepsze. Doprawdy, przednia zabawa. Mimowolnie sama się lekko uśmiechnęłam. Wydawał się być miły. Ale wiele poznanych przeze mnie wilków wydawało się być miłymi, a potem puf, i nagle stawały się wredne. Na razie postanowiłam zachować dystans.
 - Czekaj, pomogę ci - dalej śmiał się w najlepsze, ale błoto magicznym sposobem zaczęło unosić się z mojej sierści, a po chwili dość spora kulka, która się z niego uformowała wpadła do wody kawałek dalej.
 - Dziękuję - mruknęłam. Wyszczerzył zęby.
 - Nie ma za co. A czy byłabyś łaskawa zdradzić mi swoje imię? - w sumie co mi szkodzi.
 - Alyanne jestem. Niezmiernie mi miło - chyba nie zrozumiał ironii.
 - Mnie również jest bardzo miło. No to, Alyanne, co chcesz porobić? - uciążliwy. A jednak potrafi wywołać uśmiech na pysku.
 - Co powiesz na rozejście się w swoje strony?
 - Bardzo zły pomysł. Ja tam bym proponował przejście się w tą samą stronę we dwójkę - udał, że zaproponował mi łapę. Westchnęłam.
 - Niech ci będzie. Ale nie oczekuj, że będę podtrzymywać konwersację - prychnął rozbawiony.
 - Zachowujesz się jak jakaś stara panna. Daj spokój, uśmiechnij się. Przecież cię nie pogryzę. No chyba, że będziesz chciała... - poruszył brwiami, a ja tylko pokręciłam głową. 
 - Zaręczam ci, że nie będę chciała... - mruknęłam i skierowałam się w stronę skał - tam nie było błota. I były ładne widoki. Cole poszedł za mną. Nie rozumiem go. Ma w watasze tyle wader do wyboru, a łazi akurat za mną... Chociaż o ile może zabierać błoto spod łap... Może uda nam się znaleźć jakiś kompromis?

<Cole? xD To jak będzie? xD>

Nowy basior: Arxell

poniedziałek, 15 sierpnia 2016

Od Cole'a CD. Alyanne

 - Cole jestem - przedstawiłem się niesfornie wlepiając wzrok w niebo. Obca wadera nie wydawała się byś zainteresowana moją osobą, więc kontynuowałem: - To dziwne, nie sądzisz? Wiele wilków, powiedziałbym nawet, zdecydowana większość, podczas deszczu woli siedzieć w jaskiniach, bo mokro, bo błoto, bo nic nie widać, bo nie można nic robić... a jednak ta pogoda ma w sobie „to coś”. Stanie na deszczu, wdychanie tego świeżego, wilgotnego powietrza i wsłuchiwanie się w szum wody, kiedy odbija się od skał, oraz ziemi, spływa po drzewach, sprawiając, że przyroda ożywa od nowa. Czuć ten klimacik. No i przede wszystkim, widoczki...
 - Zawsze tyle gadasz? - Zaśmiała się w końcu nieznajoma.
 - Staram się podtrzymać rozmowę - wyszczerzyłem figlarnie zęby. Nagle wadera zniknęła. Tak po prostu. Jakby rozpłynęła się w powietrzu. Puff i jej nie było. Otworzyłem oczy ze zdziwienia. Nagle usłyszałem cichy śmiech przy prawym uchu. Natychmiast zwróciłem wzrok w tamtą stronę. Stała sobie jak gdyby nigdy nic i machała przemokniętym ogonem. Zupełnie, jakby w tajemniczy sposób opanowała do perfekcji sztukę teleportacji.
 - Jak ty to zrobiłaś? - Wyszeptałem zafascynowany.
 - Prawdziwy magik nigdy nie zdradza swoich tajemnic - uśmiechnęła się enigmatycznie.
 - Magik? - Uniosłem brew i odwzajemniłem się chytrym uśmieszkiem. Wadera chyba dopiero za chwilę miała dowiedzieć się o co mi chodzi. Powoli uniosłem łapę, a spod wody zaczęła wydobywać się rozszczepiona, ciemnobrązowa, mulista masa.
 - Nie, przestań! Nie lubię błota! - Cofnęła się lekko, na co ja zaśmiałem się dla żartu, w jak jakiś Hrabia Drakula z Wilczej Opery i po woli zacząłem przesuwać w powietrzu muł i piasek z dna zbiornika wodnego.
 - A więc tak się bawimy? - Wilczyca zaśmiała się triumfalnie, błyskawicznie wymijając smukłym ciałem wiszące w powietrzu błoto i rzuciła się na mnie. I o to ja, wielki, niesamowicie utalentowany, super skromny władca ziemi zostałem wciśnięty pod taflę jeziorka przez płeć piękną, której imienia nawet nie zdążyłem poznać.

<Alyanne? (͡° ͜ʖ ͡°)>

Od Alyanne

Znowu padał deszcz. Uwielbiam, kiedy krople wody tak rozpryskują się na wszystkie strony, kiedy zderzą się z liśćmi. Nie przeszkadza mi nawet mokre futro. Zawsze mnie zastanawia jak czują się krople spadające z nieba. Są radosne, pełne entuzjazmu, czy raczej przerażone i sparaliżowane, kiedy ziemia przybliża się coraz bardziej? Mokra, lepka, gęsta masa. Błoto. Największy minus deszczu. Rozejrzałam się w poszukiwaniu kałuży, która pozwoliłaby umyć mi w swojej wodzie łapy. Jak na złość wszędzie błoto. Brązowe, lepkie. Oblepiało źdźbła trawy ciągnąc je coraz bardziej ku ziemi. Okropne. Wzdrygnęłam się mimowolnie przerażona wizją błota przygniatającego mnie do ziemi. Pokręciłam głową odganiając okropny obraz i poszłam dalej. Tutaj padało mniej. Drzewa zatrzymywały większość kropel, nie pozwalając im zatonąć w tej mazi. To na prawdę miłe z ich strony. Wreszcie trafiłam do jakiegoś jeziorka. Tafla wody co chwila załamywała się pod naporem kolejnych kropel deszczu. Z ulgą weszłam do niej aż po zgięcia łap i zaczęłam powoli i starannie zmywać z nich błoto.
 - Musisz być wielką fanką wody, skoro nawet podczas deszczu siedzisz w jeziorze - zignorowałam głos dobiegający zza moich pleców. Chyba należał do jakiegoś basiora. Nic mu do tego, co robię. Po chwili jednak usłyszałam plusk i stanął obok mnie.
 - W sumie to chyba już wiem dlaczego tu stoisz. Stąd są o wiele ładniejsze widoki na chmury - mimowolnie popatrzyłam w górę i wzruszyłam ramionami. Akurat deszczowe chmury nie podobały mi się aż tak jak sam deszcz.
-W ogóle to jestem...

<Jakiś basior? xD>

Od Grace

O nie. Bardzo mi się to nie podobało. Co on sobie w ogóle myślał?! "Zostałaś betą, bo MOŻE będziesz bardziej odpowiedzialna..." PFF. Definitywnie, kiedyś go zatłukę. Wyższe stanowisko fajnie i w ogóle, no ale obowiązki też dochodzą. Poza tym ten tekst o odpowiedzialności... Pff. Wcale nie jestem mało odpowiedzialna. Po prostu niektórzy są bardziej odpowiedzialni niż ja. Pff. Cyndi ostatnio mówił, że za dużo prycham. PFF. Nikt mi tego nie zabroni, zwłaszcza wtedy, kiedy najchętniej wszystko komentowałabym prychnięciem. Nowe wilki w watasze, przywitać, uśmiechnąć się, oprowadzić, a niech alfa leży i mu brzuch rośnie. PFF. No dobra. Może mu nie rośnie, bo ma cholernie dobry metabolizm, ale sam by się ruszył. Ostatnio ciągle się tylko w biegu mijam z osobami, z którymi chciałabym porozmawiać dłużej. Cei czy Serine'a w ogóle nie widziałam już strasznie dawno. Pewnie się gdzieś zaszyli i cieszą się sobą... Nikt się nie drze im rano nad uchem z podejrzanie dobrym humorem, że mają iść skontrolować, co się dzieje na granicach watahy. Pff. Moja wewnętrzna optymistka w tej chwili została zakopana żywcem przez szczerzący się pesymizm. Świetnie. 
 Warknęłam na motyla, który usiadł mi na nosie i wydawał się świetnie bawić. 
 - Coś dzisiaj nie masz humoru, moja droga - lekko uśmiechnęłam się, słysząc jego głos. Cyndi zawsze działał zbawczo na... w sumie to na wszystko.
 - Zapytaj Veyrona dlaczego - westchnęłam i odgoniłam motyla.
 - Nie cieszysz się z awansu? Minie czas największego napływu nowych i będziesz mogła dalej krzyczeć na potwory - zaśmiał się. Pff. Pewnie obaj się zgadali.
 - On mi dał ten awans tylko dlatego, że mam być "bardziej odpowiedzialna" - prychnęłam i ze złością odrzuciłam włosy wpadające mi do oczu. Cyndi pokręcił głową z uśmiechem.
 - Myślę, że kierowało nim coś jeszcze. Raczej nie powierzałby tak ważnego stanowiska komuś, kto ma się nauczyć odpowiedzialności. I mówiłem - nie prychaj na mnie - prychnęłam. Znowu pokręcił głową.
 - Chcesz się doigrać? - niebezpieczny błysk w oku. Nareszcie.
 - Może - wystawiłam mu język.
 - Grace...
 - Cyndi...
 - ...
 - ...
 - ...
Znowu prychnęłam, tym razem z uśmiechem.
 - Sama się prosiłaś...

<Cyndi? xD>

Nowa wadera: Alyanne

niedziela, 14 sierpnia 2016