Czując wspaniałą woń krwi sarny biegłem pomiędzy drzewami. Ten pościg trwał już parę minut i wcale mi się nie znudził. Przyśpieszyłem widząc już zmęczoną sarnę. Za nią co parę kroków widać było plamy jej krwi. Możliwe, że moja zabawa się kończyła. Drogę zwierzęciu przede mną zablokowała głęboka przepaść. Jej ciemne wystraszone oczy wpatrywały się we mnie.
- Zakończymy to sarenko - z mojego pyska wydobyło się warczenie.
Zbliżałem się do niej. Byłem już prawie obok niej. Już szykowałem się do skoku gdy ktoś mi to przerwał. Głośny śmiech jakiejś wadery spowodował spłoszenie się zwierzęcia. Sarna wystraszona spadła do przepaści. Spojrzałem się zły na wilczyce, a następnie już z smutnym wzrokiem na miejsce w którym zniknęła moja kolacja.
- Moja sarenka... Tyle ganiania za tobą...
<Jakaś wadera? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz