Cole zaskoczył mnie mile. Zwykle inni podchodzą do mnie z rezerwą, co mi się nie podoba. Przecież ja też jestem wilkiem! No dobra, z domieszką krwi demona. Spotkałam się kiedyś z określeniem "szatan, nie wadera", które skierowane było do mnie. Uśmiałam się wtedy!
Ale kiedy zrozumiałam sens pytania Cole'a, lekko zesztywniałam. Kurde, trochę ciężkawo będzie wymyśleć coś, co będzie miało równie świetny efekt. U mnie moce sprowadzają się do ożywiania, zabijania i energii. A portalu mu nie otworzę, bo jak nie daj coś mi wypełznie z niego to będzie ciekawie.
- Hmmm... Słyszałeś kiedyś o Córze Zemsty? - zapytałam ze złowieszczym uśmieszkiem.
Basior spojrzał na mnie, nie wiedząc o co mi chodzi.
- A co ma to do twojej mocy? - zapytał ze zdziwieniem.
- To popatrz. - rzekłam, wzrok wbijając w łąkę przed nami.
Przymknęłam oczy. Poczułam, jak lekki wietrzyk mierzwi moją sierść. Lekkie kłucie w ogonie sugerujące, że znowu mam tam drucik. Zaczęłam mówić. Mój głos jakby się rozdwoił. Mówiłam normalnie, a w tle echo.
- Duchu zrodzony z bezkresnej rozpaczy, córo pamiętliwa, ostrze zaklęte. Wzywam ciebie, nakazując posłuszeństwo bezwzględnej i stań przede mną. - mówiłam. Cole tylko wytrzeszczał oczy, widząc jak ciemna mgła zasnuwa łąkę. - I w łapach moich los twój, Mścicielko, bo jam Córą Śmierci.
Mgła powoli zaczęła opadać, odsłaniając postać ludzkiej kobiety, odzianej w zwiewną, długą suknię z czarnego i delikatnego materiału.
<Cole? Trochę krótko bo na telefonie :P>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz