Piękny słoneczny dzień, już nie pamiętam który to. Odkąd zmieniły się tereny po których podróżowałam, zmienił się także klimat. Szum drzew, śpiew ptaków, rzeka w oddali, która dawała o sobie znać, może nawet i zapraszała do kąpieli. Bez najmniejszego wahania udałam się na północ, zdałam się na słuch, który nigdy mnie nie zawodził. Spacer zajął mi dobre 10 min, ale opłacało się. Dotarłam nad piękną łąkę, wraz z sporą, krystaliczną rzeką. Przysiadłam na brzegu, wpatrując się w moje odbicie. Białe futro, niczym lisy w zimę. Zaśmiałam się sama do siebie, nachylając łeb.
- Orzeźwiająca - Mruknęłam po skosztowaniu jej.
Sekundę później poczułam czyjąś obecność za plecami. Obróciłam się powoli, spoglądając w oczy wilka.
<Ktoś?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz