Wieczorem zaczęłyśmy iść powoli do jaskiń. Nagle Hazel upadła.
- Hazel, wszystko w pożądku? - zapytałam, lecz wadera nie odpowiadała. Trochę spanikowałam. Po paru minutach wadera powiedziała:
- Moonlight.
- Hazel - zawołałam i pomogłam jej wstać.
- Dzięki.
- Wszystko w pożądku? Nic ci nie jest?
- Tak.
- Napewno?
- Napewno.
Uspokoiłam się. Zajrzałam do jej myśli. Myślała o swojej przeszłości.
- Mogłaś nie mówić o swojej przeszłości - powiedziałam spokojnie. Odprowadziłam Hazel do jej jaskini. Po drodze nie odzywałyśmy się do siebie. Pożegnałyśmy się przy jaskini wadery. Poszłam na zachód. Gdy już było całkiem ciemno, zauważyłam nie wielką grotę. Zmęczona weszłam do niej. Nikt tam nie mieszkał, więc postanowiłam zasnąć w grocie.
××Następnego dnia××
Gdy wstałam, słońce było już wyskoko na niebie. Przeciągnęłam się i ziewnęłam. Postanowiłam odwiedzić Hazel. Kiedy byłam już przy wejściu do jej jaskini, zawołałam:
- Hej Hazel!
Nastała cisza. Weszłam do jaskini i zobaczyłam siedzącą tyłem do mnie waderę. Wyglądała na smutną.
- Wszystko gra? - zapytałam.
Hazel popatrzyła na mnie.
<Hazel? Sorry, ale nie wiedziałam, co napisać>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz