piątek, 3 lipca 2015

Od Aventy'ego CD. Ignis

- No to jak? Gdzie ten twój smok? - Uśmiechnąłem się.
- Cierpliwości - wadera szturchnęła mnie, a na jej twarzy również zaistniał szelmowski uśmieszek.
Czekaliśmy... Czekaliśmy... Czekaliśmy... Czekaliśmy... i czekaliśmy. I żaden smok nie przyleciał.
- Jesteś na sto procent pewna, że to ta polana? Albo, że ten smok ci się nie przyśnił? - ziewnąłem.
- Tak. Jestem pewna.
- Łokej... no to czekajmy dalej - przewróciłem oczami i westchnąłem głęboko. I znów zaczął się półgodzinny horror który zwał się kompletną nudą.
- Ignis. Chodźmy stąd. Już byśmy byli na miejscu, gdybyśmy szli dość szybkim tempem. Ten cały Leon nigdy się nie zjawi... - zacząłem, ale Ignis weszła mi w słowo.
- Jesteś taki pewien? - powiedziała radośnie a ja poczułem na karku czyjś gorący oddech.
- Właśnie się zjawił, prawda...?

<Ignis? Wybacz, że nic nie pisałem, ale już to żenująco - krótkie opowiadanko wymyśliłem nie wiadomo jakim sposobem :/>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz