Nie mogłem uwierzyć to ona! Kiwałem głową z niedowierzaniem. Jeszcze nic do mnie nie docierało. Pierwsze słowa które do mnie dotarły to były:
-Sperrk... Jakmożesz mnie nie pamiętać? Jestem Ignis...- już prawie płakała.
-Ty... Ty żyjesz!- krzyknołem radośnie.
-Jakto? Ja? To ty ledwo ledwo...- zatkało ją.- Co się stało?
-Dużo. O matko ty żyjesz!- nadal byłem w euforii.-Już miałem... zginąć, ale ty żyłaś! Jaki miałem debilny pomysł! Jak ja mogłem?!
-Chwila chwila.- zatrzymała moje głośne myśli.- Co tam się stało?
Spojrzałem na nią i przytuliłem mocno już sobie nie będę mówić gdyby... Wstarczy to, że onatu będzie i wystarczy mi tylko to. Odwzajemniła uścisk. Trwaliśmy tak dosyć długo.
-A jednak mam po co żyć.- podsumowałem swoje myśli.
-Wcześniej też miałeś.- zauwarzyła.
-Tak, ale już nie wytrzymałem... chciałem zginąc.- otworzyła szeroko oczy.-A czemu miałbym ginąć? Czemu miałbym tam być?! Jest tylko jeden powód.
-Że słucham!?- wrzasneła.
-Przecież nic się nie stało.
-Chciałeś się zabić?!
-Tylko trochę...- chciałem się wytłumaczyć.
Prychneła.
Opowiedzałem jej wszystko dokładnie i wysłuchałęm jej krzyków. Na koniec usłyszałęm jakieś 15 razy, że jestem „warjatem”, 3, że „imbecylem” i „kretynem”. Wystarczyło. Ile tego wszystkiego było! Masakra. I w pewnym momęcie nie wiedziałem co zrobić, co powiedzieć...
-A ty serjo wtedy..., że mnie lubisz?-zapytała nieśmiało.
-Pewnie! Z takich spraw nie żartuję.- popatrzyłęm na nią pytająco.- Co ty o tym myślisz?
-Że jesteś warjat, imbecyl i idjota.- stwierdziła unikając tematu.
-A tak...
-No co serjo tak uwarzam!-odchrząkneła.
-A powiesz mi co na serjo?- zapytałem.
-To było na serjo.
-Yhym...
-Co się tak patrzysz? No przecierz niekłamię!
-Aha... No tak.
-Ehhh... No dobra tak na sejo to...
<Serjo? Serjo! Aha... I co teraz wymyślisz? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz