piątek, 1 maja 2015

Od Ignis CD. Sperrka

- Eeee, ja… Ten, no… - odparłam zmieszana. Co się ze mną dzieje?
- Proszę. Chciałbym cię po prostu lepiej poznać. – Błysnął swoimi śnieżnobiałymi zębami w szelmowskim uśmiechu.
- Ja… - zarumieniłam się. Co, do jasnej? Ja się nie rumienię! – Chyba nie lubię mówić o sobie. – chrząknęłam ostro.
- Ale ja nalegam. – Jego uśmiech był tak promienny, że poczułam jak robi mi się ciepło. Coraz cieplej.
Odwróciłam się w stronę zachodzącego słońca. Jego promienie oświetlały lekko ziemię, niebo robiło się coraz bardziej czerwone. Owiał mnie chłodny, wieczorny wiatr.
- Moja historia jest bardzo przykra. Nie lubię jej opowiadać. – wzdrygnęłam się. Ten kolor nieba… Jak krwiste obłoki…
- Mi możesz powiedzieć. – Usiadł obok mnie. Szybko skupiłam wzrok na kołyszącej się lekko trawie.
- Nie. – mruknęłam ostro, po czym dodałam nieco łagodniej: - Nie chcę…
Przed oczami zabłysło mi tysiące gwiazd. Poczułam łupiący ból w głowie i ogromne mdłości.
- Hej, co ci jest? – zapytał basior ze zmieszaniem i troską.
- Nic. Zostaw mnie. – wychrypiałam, choć przed oczami miałam już inny obraz.
Szłam po czarnym szkle. Moje łapy były okropnie poobcierane, cała byłam zlana potem. Dochodziłam już do potwornej równiny.
Och, jak tu pięknie.
Ziemia była gładka, w cielistym kolorze. Znajdowały się w niej dziury, czarne i śmierdzące. Z niektórych wydobywały się ogromne zielone bańki, w których wnętrzu powstawały potwory.
Usłyszałam dźwięk pękania. Szybko schowałam się za jedną z ogromnych, ciemnych skał. Zerknęłam przez ramię na wychodzącego potwora. Duży, brzydki gnom. No, nie.
Wiedziałam, że z gnomami trudno będzie mi walczyć. Są szybkie i sprytne. Mimo to musiałam jakoś przejść przez równinę, a gnom nie jest najgorszą rzeczą jaką mogłam na niej spotkać.
Wzięłam głęboki wdech i wypuściłam trochę trującego gazu. Odleciał w stronę potwora. Miałam nadzieję, że stworzenie się na to nabierze.
Nie udało się.
Gnom spostrzegł moją kryjówkę i zaatakował próbując ugryźć mnie w szyję. Szybko wznieciłam ogień i odparłam atak. Nastąpiła zmiana stron, więc przyparłam gnoma do ściany.
Nie miał dokąd uciec.
Przez ogień zrobiło mi się jeszcze cieplej. Pot, spływający mi z czoła, zakrył oczy. Nie mogłam go zetrzeć, sił miałam coraz mniej. Suche powietrze dawało się coraz bardziej we znaki…
Ogień.
Gnom skoczył i powalił mnie na szklistą ziemię. Wrzasnęłam z bólu, poczułam jak tysiące ostrych kawałków wbija mi się w plecy. Łapczywie zaczerpnęłam powietrza i mocnym kopnięciem posłałam przeciwnika na skałę.
Gnom walnął w twardą ścianę i opadł bezwładnie na ziemię. Po chwili zamienił się w czarny pył.
„Uff…” – pomyślałam i padłam zmęczona na ziemię.
Po jakichś pięciu minutach wstałam i zmusiłam się do wypicia kilku łyków ognistej wody. Była lodowata i smakowała okropnie.
Przez chwilę było mi niedobrze, ale później poczułam się lepiej. Mój grzbiet nie krwawił już tak mocno, mogłam ruszać na wędrówkę przez potworną równinę.
Ale wtedy ktoś mną szarpnął i z powrotem znalazłam się na skąpanej w mroku polanie.
Noc zapanowała już nad doliną. Stałam w tym samym miejscu, w takiej samej pozie. Sperrk szarpał moje ramię szepcząc coś pod nosem.
- Co ci się stało? – spytał, kiedy zauważył, że się ruszyłam. – Przez bitą godzinę wpatrywałaś się w ten sam punkt i w ogóle się nie ruszałaś.
- Ja… - wargi mi zadrgały z przerażenia. – To-to nic. – wyszeptałam.
- Powiedz mi, proszę. – spojrzał na mnie błagalnie.
- Ja… Ja nie mogę… Nie chcę… - mruknęłam, a z oczu popłynęły łzy. Już trzeci raz nie wytrzymałam tego odlotu. – Ja nie…
Sperrk bez słowa przytulił mnie do swojej piersi.

<Sperrk? Robi się tajemniczo…>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz