- Jak? Smaczne jedzenie? - zapytała wadera podchodząc do mnie. Potaknąłem głową. - Mogę się przyłączyć?
Gdy zjedliśmy posiłek, położyłem się na trawie i popatrzyłem w niebo. Dezessi ułożyła się obok mnie.
- No i jak? - zapytała z dumą.
- Można powiedzieć, że całkiem dobrze, jak na pierwszy raz. - uśmiechnąłem się pod nosem.
- Ej! - szturchnęła mnie. Ja przeturlałem się na bok, a ona za mną. Nagle straciłem równowagę i zacząłem jechać w dół po zboczu razem z Dezessi. Zawirowało mi przed oczami, gdy nadle usłyszałem plusk i razem z waderą znaleźliśmy się w rwącym strumieniu. Nie miałem zielonego pojęcia, dlaczego, ale wybuchnąłem śmiechem i wyłożyłem się w strumieniu opierając głowę o brzeg.
- No i będziesz mi tu teraz zasypiał? - zapytała Dezessi otrzepując się z wody. Potaknąłem i zamknąłem oczy wdychając głęboko powietrze. Nagle poczułem na swojej głowie strumień zimnej wody.
- Hej! - wykrzyknąłem pryskając wodą w waderę. Ona zaczęła uciekać strumieniem ze śmiechem, a ja biegłem tuż za nią. Odbiłem się od dna jak sprężyna wzbijając tumany mułu i przewróciłem waderę. Popłynęliśmy kawałek, gdy nagle usłyszałem szum.
- Co to? - zapytała Dezessi.
- No, czas wychodzić. - stwierdziłem, po czym wygramoliłem się na brzeg.
- Och... dlaczego? - jęknęła wadera i popłynęła dalej. Podążyłem za nią.
- Bo niedługo zaczyna się wodospad, który spada na skały. - pokręciłem głową. - A teraz się zatrzymaj i szybko wychodź.
- Veyron... - jęknęła.
- Tak? - zapytałem nie zwalniając tempa.
- Ja... yy... no... ee... jakby to powiedzieć... straciłam grunt i nie mogę się zatrzymać! - powiedziała rozpaczliwie machając nogami w przeciwnym kierunku.
- F... czekaj! Spróbuj się tu utrzymać! Pobiegnę po jakąś kłodę, której będziesz mogła się chwycić! - odkrzyknąłem, gdyż wodospad był już na tyle blisko, aby zagłuszać moje słowa swoim hukiem.
- Nie! Nie zdążysz! - wrzasnęła zdezorientowana. Wyciągnąłem łapę, aby ją chwycić, ale była zdecydowanie zbyt daleko. Przygryzłem wargę.
- Musi być jakiś sposób... - krzyknąłem.
- Zaraz spadnę!
Dezessi zamknęła oczy i wyciągnęła ręce przed siebie w geście obronnym. Już myślałem, że poleci razem z wodą w dół, ale nagle stało się coś zupełnie nieoczekiwanego. Z łap wadery wystrzeliły dwa strumienie lodu i zatrzymały ją nad przepaścią. Odetchnęła z ulgą. Ale okazało się, że nie był to nasz jedyny problem. Powoli lód, na którym się uwiesiła, zaczął pękać.
- O nie... - pokręciłem głową.
- Veyron! Zrób coś! - huknęła i zaczęła powoli przesuwać się w moją stronę. Wyciągnąłem do niej łapę. Nagle podpora pękła. W ostatniej chwili chwyciłem ją za kark i wciągnąłem do siebie na górę.
- Czy wszystko dobrze? - zapytałem, ocierając pot z czoła.
< Dezessiś? Nie zbyt dramatycznie? xD>
- Ej! - szturchnęła mnie. Ja przeturlałem się na bok, a ona za mną. Nagle straciłem równowagę i zacząłem jechać w dół po zboczu razem z Dezessi. Zawirowało mi przed oczami, gdy nadle usłyszałem plusk i razem z waderą znaleźliśmy się w rwącym strumieniu. Nie miałem zielonego pojęcia, dlaczego, ale wybuchnąłem śmiechem i wyłożyłem się w strumieniu opierając głowę o brzeg.
- No i będziesz mi tu teraz zasypiał? - zapytała Dezessi otrzepując się z wody. Potaknąłem i zamknąłem oczy wdychając głęboko powietrze. Nagle poczułem na swojej głowie strumień zimnej wody.
- Hej! - wykrzyknąłem pryskając wodą w waderę. Ona zaczęła uciekać strumieniem ze śmiechem, a ja biegłem tuż za nią. Odbiłem się od dna jak sprężyna wzbijając tumany mułu i przewróciłem waderę. Popłynęliśmy kawałek, gdy nagle usłyszałem szum.
- Co to? - zapytała Dezessi.
- No, czas wychodzić. - stwierdziłem, po czym wygramoliłem się na brzeg.
- Och... dlaczego? - jęknęła wadera i popłynęła dalej. Podążyłem za nią.
- Bo niedługo zaczyna się wodospad, który spada na skały. - pokręciłem głową. - A teraz się zatrzymaj i szybko wychodź.
- Veyron... - jęknęła.
- Tak? - zapytałem nie zwalniając tempa.
- Ja... yy... no... ee... jakby to powiedzieć... straciłam grunt i nie mogę się zatrzymać! - powiedziała rozpaczliwie machając nogami w przeciwnym kierunku.
- F... czekaj! Spróbuj się tu utrzymać! Pobiegnę po jakąś kłodę, której będziesz mogła się chwycić! - odkrzyknąłem, gdyż wodospad był już na tyle blisko, aby zagłuszać moje słowa swoim hukiem.
- Nie! Nie zdążysz! - wrzasnęła zdezorientowana. Wyciągnąłem łapę, aby ją chwycić, ale była zdecydowanie zbyt daleko. Przygryzłem wargę.
- Musi być jakiś sposób... - krzyknąłem.
- Zaraz spadnę!
Dezessi zamknęła oczy i wyciągnęła ręce przed siebie w geście obronnym. Już myślałem, że poleci razem z wodą w dół, ale nagle stało się coś zupełnie nieoczekiwanego. Z łap wadery wystrzeliły dwa strumienie lodu i zatrzymały ją nad przepaścią. Odetchnęła z ulgą. Ale okazało się, że nie był to nasz jedyny problem. Powoli lód, na którym się uwiesiła, zaczął pękać.
- O nie... - pokręciłem głową.
- Veyron! Zrób coś! - huknęła i zaczęła powoli przesuwać się w moją stronę. Wyciągnąłem do niej łapę. Nagle podpora pękła. W ostatniej chwili chwyciłem ją za kark i wciągnąłem do siebie na górę.
- Czy wszystko dobrze? - zapytałem, ocierając pot z czoła.
< Dezessiś? Nie zbyt dramatycznie? xD>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz