-Cieszę się, że już się nie gniewasz... - uśmiechnąłem się delikatnie - O, i nie nazywaj mnie Glonomóżdżkiem - zaśmiałem się.
-A zabronisz mi? - uniosła jedną brew.
-Nie, bo gdy mnie tak nazywasz to się uśmiechasz, więc możesz mnie tak nazywać ile chcesz - uśmiechnąłem się - Chciałbym cię taką widzieć codziennie...
Hamona spojrzała na mnie zdziwiona i trochę zaskoczona.
-Widziałaś? - zapytałem nagle.
-Ale co?
-Napis - podrapałem się z zdenerwowania w kark i trochę się zarumieniłem...
<Hamona? Przepraszam, że tak długo nie odpisywałem...>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz