- Pewnie! - wzruszyłem ramionami. - Tylko fajnie by było, gdybym mógł najpierw rozpakować swoje manatki w jaskini.
- A... no... tak... oczywiście. - wadera wyszczerzyła zęby.
- A idziesz ze mną, czy wolisz poczekać tutaj?
- Hm... ja... chyba wolę poczekać tutaj. - odparła z nikłym powątpiewaniem w głosie. Ja przytaknąłem głową i pomaszerowałem przyspieszonym tempem do jaskini. Gdy dotarłem, rzuciłem wszystkie rzeczy w jeden kąt, po czym odsapnąłem chwilę i jak najprędzej wróciłem do Karibu.
- To co? Idziemy? - zapytałem z przekąsem. Ona tylko przytaknęła, a my wyruszyliśmy.
Szliśmy razem ścieżką przez las. Było ciepło. Słońce świeciło a ptaki śpiewały. Choć była zima, w powietrzu dało się odczuć odczuć unoszący się wonny zapach i atmosferę wiosny.
- Tak w ogóle... to wiesz, gdzie nas prowadzisz? - zapytała Karibu po kilku minutach marszu.
- Cóż... w naszej watasze ludzi na pewno nie ma, ale kiedy byłem na wyprawie, widziałem farmę, w której zamieszkiwali jacyś ludzie... wydaje mi się, że idziemy dobrą ścieżką... tak... to powinna być ona. - podzieliłem się z informacją ze skrzydlatą waderą. Szliśmy i szliśmy, aż w końcu trafiliśmy na polną ścieżkę. Do o koła nas rozchodziły się delikatnie ośnieżone pola. Po piętnastu minutach marszu doszliśmy nad farmę. Jednak było w niej coś nie tak... coś innego i niepewnego. Wydawała się być zupełnie opuszczona...
Podeszliśmy bliżej. Przypatrzyłem się jej uważnie, badając wzrokiem, każdy odmienny szczegół.
- Proszę, proszę... zamieszkała przez wieeeeelu ludzi farma. Mhm... już to widzę. - mruknęła pod nosem Karibu.
- Oj weź się nie czepiaj... farmy mi się pomyliły... ale kto wie? Może opuścili tę farmę, bo została nawiedzona? - poruszyłem znacząco brwiami.
- Taa... jasne. - Ruda wadera przewróciła oczami. - To jak będzie? Wchodzimy do środka?
- Pewnie! - powiedziałem z zapałem.
<Karibu?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz