środa, 5 listopada 2014

Od Serine'a CD. Ceiviry

Wadera przez chwilę patrzała na mnie swoimi fiołkowymi oczami. Były przepiękne. Westchnąłem. 
- Zrobię - uśmiechnąłem się. 
Na pysku Cei pojawił sie szeroki uśmiech. Następnie wyprostował się i zaczęła:
Zaczęła delikatnie, tylko nucąc. Delikatnie nuty trafiały do moich uszu wywołując delikatny dreszcz. W końcu zacząłem śpiewać.  Na początku cicho, nieśmiało, ale po chwili się rozkręciłem. Ech niosło się po każdym moim słowie, tak samo głos wadery. Kiedy przerwałem zaczęliśmy nucić razem. Nasze głosy idealnie ze sobą brzmiały, a przynajmniej miałem takie wrażenie. 
Pieśń zakończyliśmy nuceniem tymi samymi nutami. 
- Mówiłam ci, że potrafisz śpiewać - trąciła mnie ramieniem. 
- Mój głos i tsk nie dorównuje twojemu - także trąciłem ją ramieniem. 
Wadera oddała mi, a ja jej. Po chwili zamieniło się to w małą bójkę. Na początku przewróciła mnie popychając mnie do tyłu. Padłem ze śmiechem na ziemię. Chciała uciec, ale kiedy sie obróciła podłożyłem jej swój ogon. Przewróciła się. Myślałem,  że coś się stało, ale wszystko był w porządku - śmiała się. Szybko wstała. Kiedy chciałem się na nią rzucić ta nie pozwalała mi trzymając na moim pysku obie łapy. W końcu przewróciłem ją tym samym stojąc nad nią. Wybuchła śmiechem. Już po chwili z jej oczu leciały łzy. Zaśmiałem się lekko i pokręciłem głową. 
- Jesteś szalona. 
- To ty zacząłeś! - mówiła ze łzami w oczach. Z powrotem przyłożyła łapy no mojego pyska. 
Kątem oka zauważyłem  White' a w drzwiach. 
- Cei! Musimy porozmawiać! 
Uśmiech wadery zniknął. Wykaraskała się i stanęła obok mnie. 
- O co chodzi? - spytała marszcząc brwi. W jej głosie było słychać niechęć i niezadowolenie. 
- Chciałem porozmawiać - podszedł bliżej. 
- To już kolejny raz, kiedy przerywasz mi rozmowę z Serine'm. 
- Rozmowę - uniósł obie brwi. 
 -Tak, rozmowę - przewróciła oczami, ale po tym westchnęła i uśmiechnęła się. - O co chodzi? 
-Możemy porozmawiać w cztery oczy? 
- Czy to aż takie ważne? 
- Przydałoby się coś upolować - stwierdził. 
- I to była rozmowa na osobność? - zadrwiłem.
- I co w związku z tym? 
- Trzeba gdzieś polecieć.
- Jest środek nocy - wzleciała w powietrze. Ominęła basiora i weszła do środka. Zrobiłem to samo, ale kiedy chciałem go ominąć zatrzymał mnie. 
- Zrobię wszystko, rozumiesz? 
Nie odpowiedziałem. Byłem zmęczony, a poza tym nie chciałem kolejnej kłótni. Basior został na zewnątrz. 
- Wszystko w porządku? - spytałem siadając na kanapie obok wadery. 
- Tak, po prostu jestem zmęczona.
- Połóż się - powiedziałem przykrywając waderę kocem. Ta położyła się. Miałem odejść, ale wadera zaczęła:
- Dziękuję. 
- Za co? 
- Za to... Za to, że jesteś - uśmiechnęła się i zamknęła oczy. 
***
Otworzyłem oczy. Musiałem je przymrużyć, ponieważ słońce świeciło dosyć mocno. Podszedłem do okna. Zmarszczyłem brwi widząc Ceivirę i White'a. Rozmawiali o czymś. Gołym okiem było widać, ze basior podrywa waderę. Starałem sę to zignorować. Położyłem sie na łóżku kładąc głowę na oparciu. W tedy weszła wadera. 
- O! Obudziłeś się.
Nie odpowiedziałem. Westchnęła. 
- Lecę w White'm na polowanie. 
- A czemu akurat z nim? - zmarszczyłem brwi. 
- Oh! Serine... Obiecałam mu to. Poza tym mówił, że dobrze zna te tereny i we gdzie jest dużo zwierzyny. Nie chcesz lecieć z nami? 
- Zostanę - odwróciłem się tyłem do Cei. - Z resztą White będzie zły. 
- Co? Nie mów bz... - przerwałem jej:
- Idź już - powiedziałem spuszczając głowę. 

<Cei? Tak mało coś :I >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz