Pewnego ciepłego ranka, poszłam na spacer. Robię to dość często. Lubię spędzać czas w lesie. Przez wysokie i grube drzewa, przebijały się płomyki światła. Na trawie było jeszcze bardzo dużo rosy. Usiadłam na ziemi. Spojrzałam w niebo a tam 2 małe niebieskie motylki. Podleciały do mnie przynosząc mały papierek.
-Cześć motylki, co to jest? - zapytałam wesoło. Motylki, jak to motylki, nic nie odpowiedziały. Chwyciłam papierek i przeczytałam głośno:
-"WSZYSKIEGO NAJLEPSZEGO!". Dziękuję Wam moi drodzy koledzy - uśmiechnęłam się. Przypomniało mi się że mam urodziny . Lecz i tak nikt o tym nie wie, a głupio jest komuś mówić : "Mam dziś urodziny". Gdy motyle odleciały, wstałam i poszłam przed siebie, już chciałam postawić łąpę na ziemi, a krzaki się poruszyły.
-J-j-jest tam kto? - zapytałam drążycym głosem. Zza krzaków wyszedł basior.
<Jakiś basior? ;3>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz