Chciałem powiedzieć "Wow", ale z moich ust wyleciały tylko bąbelki powietrza. Zakryłem sobie odruchowo usta łapami. Po kilku sekundach zabrakło mi powietrza w płucach. Popłynąłem na górę jak najszybciej mogłem. Ledwo zdążyłem wynurzyć się z wody. Na okół rozlały się krople wody a po jej tafli posunęły piękne pierścienie. Zacząłem ciężko dyszeć. Po chwili z wody wynurzyła się Susan.
- Coś się stało? - zaniepokoiła się.
- Nie nie... tylko... trochę... się... yy... straciłem... powietrze... w... płucach. - wydyszałem.
- To może płyńmy już stąd? Może na tamtą wysepkę? - zaproponowała wadera.
- Jasne. Świetny pomysł.
- Ja nie żartuję!
- Ja też nie...
<Susi?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz