Szliśmy sobie tak ścieżką schowaną pomiędzy jakimiś krzakami, a ja nuciłem sobie wesołą melodię.
- Możesz przestać? - Westchnęła wilczyca.
- Nie lubisz wesołych piosenek? - Spojrzałem na nią zdziwiony.
- Ani trochę. A szczególnie w twoim wykonaniu... strasznie fałszujesz - Alyanne pokręciła głową.
- Skoro nie lubisz wesołych piosenek... Niech będzie smutna! - Powiedziałem z uradowaniem po czym zacząłem: - Rumowa balladaaaaaaaaa w złowrogi dzieeeń, grzechooooteeem beczeeek odpływa w cieeeeeeeeńńńńńńńń i z głębin powracaaaaaa bitewny zgieeeeeeeeeełk pod czarną flagąąąąąąąąąąąąą Sir Fransis Dreeeeeeeejk!
- Przestań do jasnej ciasnej! - Wadera zatrzymała się nie wytrzymując. - Kompletnie nie umiesz śpiewać! Jeśli już musisz, to spróbuj w ten sposób.
Alyanne wzięła głęboki oddech i z jej ust popłynęły dźwięki... ale to jakie! Odkąd pamiętam nie słyszałem tak olśniewającego śpiewu. Wszystkie driady i syreny razem wzięte mogły się schować przy takim głosie. Stałem tak i słuchałem oczarowany dopóki wilczyca nie przerwała swojego utworu.
- Co tak patrzysz? - Obadała mnie wzrokiem. - Nie umiesz tak?
- Mogłabyś to powtórzyć? - Zapytałem zafascynowany.
- Niby po co? - Przewróciła oczami.
- Tak pięknie śpiewasz... w życiu nie słyszałem czegoś podobnego...
- Jasne... - żachnęła się ale zobaczyłem kątem oka, że się lekko rumieni.
- Poważnie mówię! - Dalej trwałem w swoim przekonaniu.
- Hm... - zapadła chwila ciszy. - Pośpiewam ci trochę jak dojdziemy na miejsce, ale musimy zrobić taki fajny deal.
- Dajesz - wyszczerzyłem figlarnie zęby.
- Kiedy będziemy iść twoim zadaniem jest usuwanie mi błota z przed łap, tak aby się do mnie nie kleiło i lepiło.
- Chyba da się zrobić - puściłem oko do wilczycy.
<Signorina? B)>
- Możesz przestać? - Westchnęła wilczyca.
- Nie lubisz wesołych piosenek? - Spojrzałem na nią zdziwiony.
- Ani trochę. A szczególnie w twoim wykonaniu... strasznie fałszujesz - Alyanne pokręciła głową.
- Skoro nie lubisz wesołych piosenek... Niech będzie smutna! - Powiedziałem z uradowaniem po czym zacząłem: - Rumowa balladaaaaaaaaa w złowrogi dzieeeń, grzechooooteeem beczeeek odpływa w cieeeeeeeeńńńńńńńń i z głębin powracaaaaaa bitewny zgieeeeeeeeeełk pod czarną flagąąąąąąąąąąąąą Sir Fransis Dreeeeeeeejk!
- Przestań do jasnej ciasnej! - Wadera zatrzymała się nie wytrzymując. - Kompletnie nie umiesz śpiewać! Jeśli już musisz, to spróbuj w ten sposób.
Alyanne wzięła głęboki oddech i z jej ust popłynęły dźwięki... ale to jakie! Odkąd pamiętam nie słyszałem tak olśniewającego śpiewu. Wszystkie driady i syreny razem wzięte mogły się schować przy takim głosie. Stałem tak i słuchałem oczarowany dopóki wilczyca nie przerwała swojego utworu.
- Co tak patrzysz? - Obadała mnie wzrokiem. - Nie umiesz tak?
- Mogłabyś to powtórzyć? - Zapytałem zafascynowany.
- Niby po co? - Przewróciła oczami.
- Tak pięknie śpiewasz... w życiu nie słyszałem czegoś podobnego...
- Jasne... - żachnęła się ale zobaczyłem kątem oka, że się lekko rumieni.
- Poważnie mówię! - Dalej trwałem w swoim przekonaniu.
- Hm... - zapadła chwila ciszy. - Pośpiewam ci trochę jak dojdziemy na miejsce, ale musimy zrobić taki fajny deal.
- Dajesz - wyszczerzyłem figlarnie zęby.
- Kiedy będziemy iść twoim zadaniem jest usuwanie mi błota z przed łap, tak aby się do mnie nie kleiło i lepiło.
- Chyba da się zrobić - puściłem oko do wilczycy.
<Signorina? B)>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz