wtorek, 13 września 2016

Od Ayera

Chodziłem wzdłuż granic watahy. Normalnie nie musiałbym tego robić, ale ostatnio w watasze wiele się zmieniło. Wiele wilków tak nagle nas opuściło. Wiele stanowisk pozostało pustych. Po tym zamieszaniu jeśli chodzi o przywódcę stada, myślałem już że wataha się rozpadnie. Na szczęście tak się nie stało. Szkoda tylko że odeszło kilku moich przyjaciół. Ciekawe co teraz robią.
Rozmyślałem tak i nagle coś usłyszałem. Odwróciłem się i zobaczyłem ciemną (bo zapadał powoli zmrok) i smukłą sylwetkę. To chyba był jakiś wilk. Przypuszczam nawet, że wadera.

< Jakaś wesoła waderka rozkręci akcję? ;)>

środa, 7 września 2016

Od Cole'a CD. Alyanne

Szliśmy sobie tak ścieżką schowaną pomiędzy jakimiś krzakami, a ja nuciłem sobie wesołą melodię.
 - Możesz przestać? - Westchnęła wilczyca.
 - Nie lubisz wesołych piosenek? - Spojrzałem na nią zdziwiony.
 - Ani trochę. A szczególnie w twoim wykonaniu... strasznie fałszujesz - Alyanne pokręciła głową.
 - Skoro nie lubisz wesołych piosenek... Niech będzie smutna! - Powiedziałem z uradowaniem po czym zacząłem: - Rumowa balladaaaaaaaaa w złowrogi dzieeeń, grzechooooteeem beczeeek odpływa w cieeeeeeeeńńńńńńńń i z głębin powracaaaaaa bitewny zgieeeeeeeeeełk pod czarną flagąąąąąąąąąąąąą Sir Fransis Dreeeeeeeejk!
  - Przestań do jasnej ciasnej! - Wadera zatrzymała się nie wytrzymując. - Kompletnie nie umiesz śpiewać! Jeśli już musisz, to spróbuj w ten sposób.
Alyanne wzięła głęboki oddech i z jej ust popłynęły dźwięki... ale to jakie! Odkąd pamiętam nie słyszałem tak olśniewającego śpiewu. Wszystkie driady i syreny razem wzięte mogły się schować przy takim głosie. Stałem tak i słuchałem oczarowany dopóki wilczyca nie przerwała swojego utworu.
 - Co tak patrzysz? - Obadała mnie wzrokiem. - Nie umiesz tak?
 - Mogłabyś to powtórzyć? - Zapytałem zafascynowany.
 - Niby po co? - Przewróciła oczami.
 - Tak pięknie śpiewasz... w życiu nie słyszałem czegoś podobnego...
 - Jasne... - żachnęła się ale zobaczyłem kątem oka, że się lekko rumieni.
 - Poważnie mówię! - Dalej trwałem w swoim przekonaniu.
 - Hm... - zapadła chwila ciszy. - Pośpiewam ci trochę jak dojdziemy na miejsce, ale musimy zrobić taki fajny deal.
 - Dajesz - wyszczerzyłem figlarnie zęby.
 - Kiedy będziemy iść twoim zadaniem jest usuwanie mi błota z przed łap, tak aby się do mnie nie kleiło i lepiło.
 - Chyba da się zrobić - puściłem oko do wilczycy.

<Signorina? B)>

Od Arxella CD. Alyanne

Westchnąłem cicho także podając waderze łapę. 
 - Arxell - odpowiedziałem. - Głodna? 
Spojrzałem się na wilczyce, a następnie na dość dużą sarnę. Z pewnością całej jej sam nie zjem. Jednak szkoda było by marnować tyle dobrego jedzenia. Usiadłem obok sarny patrząc na jasno różowe futro Alyanne. 

<Aly?>