środa, 6 stycznia 2016

Od Sperrka CD. Ignis

Poczułem ukłucie. Ukłucie, ale dlaczego? Bo serce mówi- walcz, a ona mówi- wynoś się! Moje oczy już się zaszkliły. Moje łapy zaczęły drżeć. Mój głos się załamał. Mój mózg zwariował. Wyłączył się. Mój kręgosłup złapał skurcze. Po prostu ległem na ziemię. Padłem. No dobra to tyle o stanie fizycznym. Okay tu nie ma tragedii.
Co u ciebie serce?
Puk. Tęsknię. Puk. Łza. Puk. Nie chcę żyć. Puk. Chcę wszystko zniszczyć. Puk. Chcę ją pocałować. Puk. Chcę ją w moich ramionach. Puk. Chcę ją uratować. Puk. Chcę uciec. Puk. Tonę. Puk. Płaczę. Puk. Gniew. Puk. Nienawiść. Puk. Rozpacz. Puk. Miłość. Puk. Ignis. Puk? Już nie ma puk. Już jest Ignis. Nie ma Puk. Nie ma i nie będzie moje serce teraz nie puka moje serce... Ignis. Ona wyje, szczeka, warczy. Czasem podśpiewuje. Czasem szepta. Czasem mruczy. Czasem krzyczy. Czasem... Ignis. Kocham ją, ale nienawidzę reszty. Ignis. Mogę kochać tylko jedną osobę. Ignis. Mogę nienawidzić. Ignis. Mogę szaleć. Ignis. Czego ode mnie oczekują? Ignis. Że będę chciał żyć? Ignis. Nie możliwe. Ignis. Chcą bym żył? Ignis. Nie możliwe. Ignis. Mogę tylko egzystować. Ignis. Chcę kochać. Ignis. Chcę uciec od... Ignis. Chce móc wrócić do... Ignis. Chcę żyć dla... Ignis. Chcę pukać dla... Ignis. Chcę zrywać codziennie kwiaty z łąki dla.... Ignis. Chcę płakać i zbierać łzy do słoika. Ignis. Chcę ten słoik dać... Ignis. Chcę by zobaczyła. Ignis. Chcę by widziała. Ignis. Ile znaczy dla mnie. Ignis. Teraz 'Ignis' to moje 'Puk' Więc pukam i krzyczę by ktoś mnie usłyszał:
- IGNIS! IGNIS! IGNIS!
 Moje oczy były całe we łzach. Nie mogłem tak naprawdę mówić. Osunąłem się. Nie byłem nigdy tak słaby jak teraz. Teraz czułem rozpacz!
- Kocham cię.- łkałem szeptem. - Kocham cię. Nie przestanę. Zabij mnie! ZABIJ MNIE!
Zaczęła coś mamrotać. Coś mamrotać.
- ZABIJ MNIE! - wrzasnąłem. - Jeśli już mnie nie chcesz to nie zostawiaj mojego ciała żywego. ZABIJ MNIE!!!
Słuszałem w tych słowach coś z psychopaty... Czy nim byłem? Nie.
- ZABIJCIE MNIE! WSZYSCY! ZABIJCIE!!!! ZABIJCIE!!!
Ktoś mnie chwycił za łapy i podniósł szybko. Poczułem jakąś ostatnią cząstkę walki która się chwilowo wydostała i dała chwilową siłę. Tak jak od dawien dawna Ignis.
Wyrwałem się strażnikiem. Czułem na sobie jej spojrzenie. Pobiegłem do niej i pocałowałem. Jak nigdy. Nachalnie i jednocześnie delikatnie. Jej wargi ustąpiły pod  naporem moich. Ta chwile trwała wieczność. Ignis współpracowała ze mną. Przez chwilę która była wiecznością. Dla mnie był to również koniec.
- Kocham cię. Masz to pamiętać. - złapałem oddech.
Skinęła głową.
- Wszystko będzie okay jeśli będziesz szczęśliwa. - coś we mnie pękło. - Masz się nie dać. Masz być silna. Masz być silna. Obiecaj mi coś.- odgarnąłem jeden z kosmyków jej włosów.
Chwycili mnie strażnicy. Na jej ustach wyczytałem "Co mam obiecać?'
Wziąłem wyjątkowo głęboki i zawyłem wypuszczając z siebie wszystko! Gniew, czułość, miłość, nienawiść, ból. Przede wszystkim ból i nienawiść. Podejrzewam, że wszystkim przeszły dreszcze gdy mnie usłyszeli krzyczącego:
- ZABIJ MNIE!!!!
Tak długo i niemiłosiernie krzyczałem, że zemdlałem. 
Ignis. Ból. Ignis. Boli mnie. Ignis. Głowa. Ignis. Nogi. Ignis. Wargi. Ignis. Pysk. Ignis. Tułów. Ignis. Ogon. Ignis. Uszy. Ignis. Plecy. Ignis. Oczy. Ignis. Język. Ignis. Przede wszystkim. Ignis. Serce.
Nie mam sił. Otwieram oczy, ale obraz się kręci. Kraty, ciemność i szepty. Widzę po trzy obrazy na raz. Mam jakieś bransolety na łapach. Na szyi też. O i na ogonie i pasie. Mam coś dziwnego na pysku. Mogę mówić, ale nie mogę już krzyczeć. Mam suchy język i strasznie chce mi się pić. Czuję na sobie coś mokrego i mam jeszcze obok siebie kałużę. Tak jakbym położył głowę na kałuży.
Suchy język sięga do wody, ale odruchowo się cofa gdy wyczuwa słoną wodę. To pewnie moje łzy. Faktycznie. Mam niesamowicie mokre oczy. Mój nos też jest mokry. Zimno mi. Pewnie jestem w lochach. Duszę się trochę, ale i tak myślę o Ignis. Czy daje sobie jakoś radę. Czy się trzyma? Czy bardzo ją wystraszyłem? Czy tęskni? Czy pamięta jak kiedyś mnie kochała?
I czuję ukłucie w sercu. Nie mogę się podmieść na duchu. Nie mogę myśleć o Ignis, ani nie mogę wspominać bo się jeszcze raz rozpłaczę. Wspomnienia są takie... inne. Teraz drżę na samą myśl o nich. Sama pojedyncza myśl jest jak sztylet w serce.  Nie mogę o niczym myśleć. To też sprawia ból. Chcę wstać na nogi ( w duchu ). Nie mogę jednak. Nie mogę. Już nigdy więcej. Musiałbym nigdy już nie usłyszeć czegoś związanego z Ignis. To oczywiście nie możliwe, ale Chcę przetrwać. Chcę. Ukłucie. Łza. Muszę głębiej odetchnąć od tego. Muszę kogoś przytulić i opowiedzieć i wypłakać się. Potem egzystować jako żywy trup. Może chociaż będę się uśmiechał. Chcę stanąć na nogi. Nie mogę. Ignis siedzi we mnie. Ona mnie wyżera od środka. Jest jak narkotyk który uzależnia serce. Nie chcę bez niej żyć, ale muszę.

<Ignis? Płakałam :'( No to teraz mnie możesz dobić xD >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz