Przetarłem oczy, kiedy tylko je otworzyłem i ziewnąłem, po czym zacząłem się rozglądać. Coś uciskało moją klatkę piersiową. Spojrzałem w tamtą stronę i zobaczyłem Dezessi wylegującą się na mnie jak gdyby nigdy nic. Rzuciłem okiem na otoczenie i tak jak na początku nie wiedziałem, gdzie się znajduję tak teraz rozpoznałem owe miejsce, które okazało się być jaskinią. Zsunąłem z siebie głowę Dezessi, tak aby jej nie zbudzić. Wyszedłem przed jaskinię i mrużąc oczy w blasku porannego słońca wziąłem głęboki wdech. Obok mnie nagle pojawiła się wadera równie nieprzytomna i przetarła powieki delikatnym ruchem łap.
- Jak tam twoje żebro? - Zapytałem mimochodem.
- Co? - Zdziwiła się wilczyca.
- No... skaleczyłaś się i tak ten... - chrząknąłem.
- Słucham? - Dezessi wydawała się być jeszcze bardziej zdumiona.
- A nie? - Odwzajemniłem ekspresję wyciągając głowę do tyłu.
- Ty coś brałeś? - Zapytała mnie wadera, przyglądając mi się uważnie, po czym zapadła chwila ciszy i... oboje wybuchnęliśmy głośnym śmiechem.
Gdy już się trochę uspokoiliśmy wyłożyłem się na trawie i wdychając zapach rannej rosy wyciągnąłem się mówiąc:
- Musiało mi się przyśnić to całe cyrkowanie z klatką... było takie surrealistyczne...
Po czym zasnąłem.
<Dez? :p>
- Jak tam twoje żebro? - Zapytałem mimochodem.
- Co? - Zdziwiła się wilczyca.
- No... skaleczyłaś się i tak ten... - chrząknąłem.
- Słucham? - Dezessi wydawała się być jeszcze bardziej zdumiona.
- A nie? - Odwzajemniłem ekspresję wyciągając głowę do tyłu.
- Ty coś brałeś? - Zapytała mnie wadera, przyglądając mi się uważnie, po czym zapadła chwila ciszy i... oboje wybuchnęliśmy głośnym śmiechem.
Gdy już się trochę uspokoiliśmy wyłożyłem się na trawie i wdychając zapach rannej rosy wyciągnąłem się mówiąc:
- Musiało mi się przyśnić to całe cyrkowanie z klatką... było takie surrealistyczne...
Po czym zasnąłem.
<Dez? :p>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz