wtorek, 24 listopada 2015

Od Pazzo CD. Danna


 -A gdzie dokładnie? - zapytał Dann.
Wadera pomogła mu wstać i podpierając go wyszli z jaskini. 
-Musisz iść przez ten las. Najpierw idziesz ciągle prosto do głazu w kształcie koła, potem skręcasz w lewo i tak idziesz dopóki nie zobaczysz drogi, potem musisz zrobić dokładnie 63 kroki idąc za drogą, skręcisz w prawo, gdzie po jakimś czasie zobaczysz łąkę i potem w lewo i zobaczysz po jakimś czasie tę watahę. - wytłumaczyła.
-W lewo... Prawo... - powtarzał po cichu. 
-Pamiętasz to? 
-No mniej więcej... 
-Czyli tak, czy nie? - dopytywała.
-Tak -odpowiedział stanowczo i ruszył we wskazany kierunek. 
-Tylko uważaj na niedźwiedzie i na szczenięta! - krzyknęła za Danem złośliwie. 
-Ha, ha, ha! Bardzo śmieszne...
wadera po pewnym czasie zniknęła mu z oczu i szedł sam prosto. Minęło 30 minut i doszedł do okrągłego głazu. Następnie według wskazówek skręcił w prawo i zaszył się w gęsty las. 
-Co teraz? - zapytał sam siebie po kilkunastu minutach drogi po skręceniu w lewo. 
Nie wiedząc jak ma iść skręcił w prawo. 
Teraz długo oczekiwany (przynajmniej przeze mnie) moment. Wreszcie się pojawiam w tym opowiadaniu!
***
Siedziałam sobie spokojnie na drzewie przypatrując się lasowi. Mój spokój przerwał kuśtykający basior. Przeszłam na wyższe gałęzie, by mnie nie zobaczył, ale to był zły pomysł, bo nie poruszam się tak cicho, że mnie nikt nie usłyszy, a szczególnie głośno szeleszczę w koronie drzewa. Tak więc gdy weszłam na szczyt basior od razu to usłyszał.
-Ktoś tu jest? - zapytał podejrzliwie. 
Ciągle rozglądał się niespokojnie wokół siebie wykonując przy tym niepewne kroki. Przeszłam jeszcze trochę wyżej, ale znowu popełniłam błąd. Gałąź, na którą weszłam nie była tak do końca stabilna. Może ujmijmy to tak-nie była w zupełności bezpieczna i stabilna. Od razu po wejściu na nią załamała się pod moim (choć nie jestem ciężka) ciężarem. On zobaczył to, ale tylko częściowo. Widział coś takiego:
spadającą gałąź i jakiegoś wilka, ale po chwili wilk znika i spada tylko gałąź. To widział on. Ja tak naprawdę ciągle spadałam (Ja głupia! Nie pomyślałam, że mogę się zmienić w papugę...), tylko że stałam się niewidzialna. Kiedy oboje (a mam namyśli mnie i gałąź) spadliśmy poczułam niezmierny ból. Jeszcze nie powiedziałam, że ja mam tak- kiedy jestem mocno osłabiona moce trochę się "psują". Tak stało się teraz. Kilka razy widać było moją postać, a potem znikałam. Teraz skupiłam się bardzo nad tym, aby pozostać niewidzialną, bo basior powoli podchodził do miejsca, w którym byłam. Moje skupienie było na nic, bo i tak się raz pojawiałam, a raz znikałam. 
-Czym lub kim jesteś? - zapytał.
Nie odpowiedziałam. Nie wiem czy to było przez moją płochliwość, czy też przez zmęczenie. Chyba i przez to i przez to. Po chwili odmieniłam się cała, bo nie miałam już sił, a przy tym zemdlałam. 

<Dann? I co ze mną zrobisz? XD>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz