-Cholera...-pomyślałem.
Chciałem zatamować jej krwawienie, ale nie za bardzo wiedziałem jak. Przecież nie jestem profesjonalistą! Zdjąłem ze swojej łapy białą chustę i przyłożyłem do szyi wadery. Potem wziąłem ją na ręce i zaniosłem na tereny Watahy Mrocznej Krwi.
Byłem tam nowy, więc nie orientowałem się, kto kim jest w watasze. Mogłem się kogoś zapytać. Pff.. Gdyby ktoś zwracał na mnie uwagę... Wadera coraz mocniej krwawiła, do tego miała ledwo wyczuwalny puls. Zapukałem do pierwszej lepszej jaskini-zrobiłbym wszystko, aby Dezessi wyzdrowiała.
Gdy zapukałem do którejś z jaskiń, otworzyła mi jakaś niebieska wadera, Grace.
-Witaj, czy mogę prosić Cię o natychmiastową pomoc dla tej wadery? Błagam! Zrobię wszystko, tylko niech ona wyzdrowieje!
Grace zaprosiła mnie do środka.
-Nie znam się na tym za dobrze, ale spróbuję zrobić wszystko co w mojej mocy.
***godzinę później***
Dezessi się obudziła. Byłem taki szczęśliwy, że nawet nie wiedziałem kiedy i jak ją przytuliłem. Uśmiech od razu wstąpił na moją twarz.
-Jejku! Deze! Cieszę się, że to przeżyłaś! Już myślałem, że się nie obudzisz! Tak się martwiłem.
A Tobie Grace, dziękuję za pomoc! Bez ciebie by się nie udało!-ciepło uśmiechnąłem się do obu wader.
<Deze? Wybacz, choruję na brakowenę :C>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz