- Super... - mruknąłem przypatrując się dziwnej istocie. - Proponuję, nie wiem... no to może no uciekać, co?
- Dobry pomysł. - Hazel przytaknęła głową. Zaczęliśmy się powoli cofać.
- Nie uciekniecie przede mną! Zmiażdżę was za jednym zamachem! Ha, ha! A wy, nędzne robaki nic na to nie poradzicie! - zaśmiała się złowieszczo. Nagle natknęliśmy na ścianę. Wymieniliśmy z Hazel porozumiewawcze spojrzenia.
- A możesz nam zdradzić, dlaczego chcesz nas zabić? - chrząknąłem.
- Jak to „dlaczego”? - zdziwiła się bogini. Przeczuwałem, że zaraz zarzuci nam kolejnym długim monologiem na temat jej historii życia, więc wymacałem tylną nogą klamkę od drzwi i nacisnąłem na nią. Drzwi uchyliły się z głośnym hukiem. - Co wy...?!
- Wiej! - Krzyknęła Hazel i wybiegliśmy zatrzaskując za sobą drzwi i ruszając dalej. Mieliśmy nadzieję, że to choć odrobinę spowolni tamtą całą Hekate. To jednak nie zadziałało. Usłyszeliśmy za sobą wybuch - to drzwi eksplodowały.
<Hazel? Ja nadal na bezweniu :/ >
- Wiej! - Krzyknęła Hazel i wybiegliśmy zatrzaskując za sobą drzwi i ruszając dalej. Mieliśmy nadzieję, że to choć odrobinę spowolni tamtą całą Hekate. To jednak nie zadziałało. Usłyszeliśmy za sobą wybuch - to drzwi eksplodowały.
<Hazel? Ja nadal na bezweniu :/ >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz