wtorek, 3 marca 2015

Od Karibu CD. Veyrona

Veryon włożył klucz do ostatniej dziurki i przekręcił. Zamek zgrzytnął, ale puścił. Drzwi z upiornym skrzypieniem uchyliły się do przodu.Powoli weszliśmy do pokoju. Na środku jakiś stwór katował małego szczeniaka. Szczeniak był łańcuchem przykuty do ściany. Nie wiem dlaczego, ale poczułam, że muszę coś zrobić. Szybko podbiegłam do stwora i z całej siły zacisnęłam kły na jego nodze. Veryon dziwnie na mnie spojrzał, ale też rzucił się na stworzenie. Stwór zawył przeraźliwie i próbował nas zrzucić. Złapał mnie i rzucił mną o ścianę. Chwilę mi zajęło zanim mogłam wstać. Jak tylko wstanie od razu rozpędziłam się i wskoczyłam stworzeniu na plecy. Wbiłam pazury i kły z całej siły. Szczeniak, gdy tylko zauważył, że chwilowo jego prześladowca jest zajęty czym innym niż on wcisnął się w jakiś kąt i stamtąd obserwował co się dzieje. Stworzenie nie mogąc mnie dosięgnąć, spróbowało pozbyć się Veryon'a. Wykorzystałam ten moment na podpełźnięcie bliżej do jego karku. W minutę zmiażdżyłam mu kręgi szyjne. Stwór zatoczył się i padł na ziemię. Podeszłam wolno do szczeniaka, który jeszcze bardziej skulił się w kącie. Szarpnęłam za łańcuch, jednak nic się nie stało. Poszłam za łańcuchem do miejsca w ścianie, gdzie był on wmurowany. Ślady krwi pokazały, że szczeniak nie był pierwszym, który tu został przykuty. Veryon obejrzał dokładnie łańcuch i powiedział:
- Spróbujmy pociągnąć za niego razem.
- To na 3. - powiedział gdy złapaliśmy łańcuch - 1..., 2..., 3!
Pociągnęliśmy, a o dziwo łańcuch ustąpił. Podeszłam do szczeniaka.
- Jak masz na imię? - spytałam go.
- Sangre, a wy? - spytał ze strachem.
- Ja jestem Karibu, a to Veryon - powiedziałam.
Zdjęłam ze szczeniaka obrożę i dopiero wtedy zauważyłam, że jest przerażająco chudy.
- Chodź za mną - powiedziałam do niego.
Szczeniak prawie wcale nie mógł iść. Każdy krok sprawiał mu ból. Chwyciłam go delikatnie i położyłam sobie na plecy. W ten sposób wyniosłam go na górę. Sangre najwidoczniej nigdy wcześniej nie widział słońca, a przynajmniej od dawna, bo zmrużył oczy kiedy wyszliśmy. Odłożyłam go na ziemię i poszłam coś upolować. Moją zdobyczą był dość duży zając. Szczeniak prawie od razu pochłonął go w całości. Wtedy podszedł do nas Veryon.
- Wziąłem te klucze - powiedział - mogą się jeszcze przydać.


<Veryon? Przepraszam, że ta długo, ale zapomniałam>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz