- Ja... - zaczęłam niepewnie, nie do końca wiedząc, o co chodzi Birkowi, jednak on skinął głową. - Jestem córką Posejdona, boginią wody stąpającą po tęczy, zdobywczynią złotego światła. Przyszłam na świat w watasze spowitej mrokiem, jednak i radością.
Chrząknęłam. Koci duch wpatrywał się we mnie oszołomiony. Birk pacnął łapą w twarz na znak, e jestem skończonym głupkiem. Zachichotałam nerwowo. Nie wiedziałam co powiedzieć. W końcu duch wyrwał się z szokującego otępienia i ukłonił nisko przede mną mówiąc:
- Jestem rad, że następczynią tronu zostanie prawdziwa bogini. Na pewno jest hojna i ma wspaniałego partnera. Będziecie wyśmienicie rządzić tą krainą.
Zaczerwieniłam się cała.
- Nie jesteśmy parą... - wymamrotałam.
- Zraz, zaraz... - zaczął Birk. - Dlaczego akurat to my mamy niby rządzić tym państwem?
- Ponieważ ktoś musi zasiąść na tronie, aby klątwa została zrzucona z kraju. - kot ukłonił się nisko.
- To dlaczego ty nie możesz na nim zasiąść? - zapytałam ze zdziwieniem.
- Na mnie został rzucony urok, który ktoś musiałby zdjąć, aby tego dokonać... - westchnął z rozżaleniem pytany.
- To my ci pomożemy! - powiedział rozochocony Birk.
- Tak jest! - zawtórowałam mu.
<Birk? :3>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz